Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Jak zyskać czas dla siebie będąc mamą

To nie jest zwykły poradnik dla rodziców. Nie wiem nawet, czy można tę książkę nazwać poradnikiem? To po prostu książka, którą powinna przeczytać każda mama, a nawet przyszła mama. Przeczytać, przemyśleć i być może zmienić nieco (albo nieco więcej) zwyczaje i zasady panujące u niej w domu. W rodzinie. Bo każda z nas chciałaby być super mamą. I jednocześnie mieć trochę czasu dla siebie. Ale czasem pogodzenie pracy z rolą mamy i główno-dowodzącej osoby w domu po prostu się nie udaje. Pojawia się frustracja, która często musi znaleźć gdzieś ujście i najczęściej obrywa się temu, kto jest pod ręką. O czym mowa? O książce Oli Budzyńskiej Dziecko i czas – Jak zorganizować życie w rodzinie„.

Każdy z nas wynosi jakieś wzorce z rodzinnego domu. Nie będę się zagłębiać w to, czy są one dobre, praktyczne i czy się sprawdzają. Mamy nieco inne czasy, niż 20, 30 lat temu. Żyjemy szybciej, intensywniej, więcej pracujemy. I te nasze wzorce powinniśmy dostosować do „tu i teraz”. Dlatego warto się chwilę zastanowić, czy aby na pewno idziemy dobrą drogą? Tak sobie czytałam książkę Oli i co chwilę w głowie pojawiała się myśl „No tak! No ba! Jasne!” Bo to wszystko co pisze jest jakby wiadome. Gdzieś się o tym słyszało, coś takiego chciało się w domu wprowadzić, ale nie wiedziało się jak, bo przecież „nas uczono w domu inaczej”.. Niby tak właśnie chciało się wychowywać swoje dzieci, ALE .. No właśnie, często jest jakieś „ale”..

Od czego zacząć?

W swojej książce Ola pokazuje nam jak w prosty sposób wprowadzić ład i organizację do życia swojej rodziny zyskując w zamian czas dla siebie, oszczędzając nerwy i zmniejszając ilość siwych włosów na głowie. Bo jak w większości sfer życia – grunt to dobra organizacja!

Podstawowa sprawa to zebranie pewnego pięknego popołudnia albo wieczorem całej rodziny przy stole. I niech takie „zebrania” staną się domową rutyną. Jest to czas, kiedy każdy może się pożalić, pochwalić, powiedzieć o swoich planach, oczekiwaniach itp. Można wtedy omówić wszystkie rodzinne plany na najbliższy miesiąc, bądź tydzień. Niech dzieci wiedzą, że w sobotę czeka je wizyta u babci Krysi, która ma urodziny, a w środę trzeba pojechać z psem na szczepienie. Fajnie się przy tym sprawdza planer ścienny. My korzystamy z plannera suchościeralnego, który wisi u nas na lodówce. Uzupełnia go Pola. Wpisuje tam dni miesiąca, swoje kartkówki, sprawdziany, terminy oddania książek do biblioteki, treningi, wszelkie wyjścia typu urodziny itp. Ja dopisuję wizyty dzieci u lekarzy, zebrania szkolne itp. To jest o tyle fajne, że wpisując swoje „ważne sprawy” do wspólnego kalendarza, dziecko widzi, że ono też jest ważne! Że nie tylko dorośli mają swoje sprawy, ale ono też!

Gdy w domu byliśmy we trójkę, jeszcze jako tako ogarniałam pamięciowo wszystkie te kwestie. Odkąd jesteśmy w czwórkę, zdarza się, że coś mi umknie. I taki planner jest mi super pomocny! Zwłaszcza, że z Tobkiem teraz co chwilę mamy wizytę u jakiegoś specjalisty albo zajęcia terapeutyczne.

Nasz planer zamawiałam na allegro razem z pisakami do niego. W Interencie jest ich całe mnóstwo – większe, mniejsze, bardziej wypasione lub mniej. Ja za nasz zapłaciłam ok. 50 zł (podobny znajdziesz np. tu)

Co jeszcze poleca Ola?

Jak skończyłam czytać książkę to pomyślałam sobie, że to całe planowanie i organizacja, to nie jest główny temat książki. Bo dla mnie najważniejsze co w niej wyczytałam to odpuszczanie! Ale takie zdrowe. Zdrowe dla mamy i dla dziecka. Z ręką na sercu powiedzcie, ile razy robiłyście za dziecko pracę plastyczną w przedszkolu na konkurs? Ile razy wybiegałyście za dzieckiem z domu jak nie wzięło drugiego śniadania do szkoły? A ile razy zbierałyście jego brudne skarpetki i spodnie z podłogi, żeby je wrzucić do pralki? Ja co prawda prac plastycznych za Polę nie robiłam nigdy, bo na tym polu ona ze mną wygrywa i to w przedbiegach (kiedyś poprosiła mnie, żebym narysowała jej psa, po czym jak skończyłam zapytała, dlaczego narysowałam konia?), ale ze 2 razy dowoziłam jej drugie śniadanie do szkoły..

Czego ją to nauczyło? Ano niczego. Albo inaczej – tego, że jak zawali to nie ma konsekwencji, bo mamusia uratuje. To tak w skrócie, wiadomo. I pewnie dlatego zdarzyło jej się to 2 razy, a nie raz. I Ola w swojej książce właśnie o tym pisze – odpuść! Odpuść codzienne sprawdzanie dzieciom tornistrów, sprzątania w ich pokojach, pamiętania o ich klasówkach, robienia im drugich śniadań itp. Na pewno masz swoją wizję tego, jak powinno wyglądać biurko Twojego syna. A on namiętnie układa na nim wszystko po swojemu. Odpuść mu! To jego biurko i to on z niego korzysta. Niech ma na nim tyle rzeczy ile potrzebuje, byle miał gdzie odrabiać lekcje.

Mnie strasznie wkurzał sposób układania książek i zeszytów w plecaku Poli. Wkładała do tylnej kieszeni zeszyty, z przodu książki i na książki kładła piórnik. Plecak ledwo się domykał. Ja zawsze miałam najbardziej z tyłu największe rzeczy, czyli podręczniki, potem zeszyty i z boku zeszytów piórnik. Zdarzało mi się kilka razy jej to poprzekładać według „mojego widzimisię”. Pola miała do mnie potem pretensje, że teraz to nie może nic znaleźć i dlaczego jej grzebię w plecaku? I dopiero po przeczytaniu „Dzieci i czas” uświadomiłam sobie, że to co robiłam to wchodzenie z butami w jej życie. I narzucanie jej swoich racji. Wciskanie jej swoich schematów i nie pozwalanie jej na tworzenie własnych. Gdzie tu nauka samodzielności i decydowania o sobie? No wstyd matka, wstyd. Kładę uszy po sobie i obiecuje poprawę!

Dajmy dzieciom szansę na bycie samodzielnym. Niech same decydują o tym, co dziś ubiorą, z czym chcą kanapkę i czy chcą ćwiczyć gimnastykę, czy wolą grę na gitarze. A do podlania kwiatków, pościerania kurzy, czy odkurzenia pokoju nie trzeba mieć dyplomu wyższej uczelni? Może nie do końca się zgadzam z autorką w temacie jej listy prac domowych dla dzieci z podziałem na wiek, ale uważam, że dziecko też powinno mieć swoje obowiązki w domu, jeśli nie chcemy, żeby wyrosło na życiową ciamajdę. W końcu ono też w domu brudzi i bałagani. Warto więc od wczesnych lat uczyć je, że po sobie trzeba sprzątać, a w domowych obowiązkach uczestniczą wszyscy członkowie rodziny.

I tu wkracza złota rada Oli – zróbcie w domu wspólnie naradę! Niech każdy wypisze na kartce obowiązki domowe jakie robi. Dzieci z pewnością wypiszą nie więcej niż 5 pozycji, za to mama – pewnie ze 2 kartki. Rozdzielcie obowiązki na wszystkich członków rodziny, biorąc pod uwagę wiek i możliwości dzieci. Dzieciaki pewnie nie będą zadowolone, ale Ola podpowiada jak je przekonać do nowych zasad w domu 🙂 I wiecie co? I nagle może się okazać, że mama wieczorem nie pada na pysk, tylko ma jeszcze czas, żeby dziecku poczytać, zagrać z nim w karty albo się powygłupiać. Bo zdjęto z jej barków kilka domowych czynności i ma teraz więcej wolnego czasu. I częściej się uśmiecha. I częściej jej się chce.

To, o czym Ola pisze to w większości dla mnie nic odkrywczego. Niby się o tym wie, teorię się zna, a i tak większość rzeczy (przynajmniej ja) robimy my, mamy. Bo zrobimy to szybciej, dokładniej, lepiej. A odpuśćmy sobie! Czy świat się zawali jak dziecko wyjmując naczynia ze zmywarki poukłada je w szafce po swojemu, a nie tak jak my to miałyśmy w zwyczaju? Czy jak mąż rozpakuje zakupy i poukłada je w lodówce tak jak jemu będzie wygodnie, to coś złego się stanie? No nic. No świat dalej będzie szedł do przodu, a kula ziemska będzie się dalej kręcić. Jak czasem zamiast sprzątać pójdziemy z dziećmi do parku korzystając z ładnej pogody, to też przeżyjemy. Odpuśćmy!

Trudna to nauka to całe odpuszczanie, ale powiem Ci, że ja chyba podejmę rękawicę!

Książka Oli daje mocnego kopa. Ale takiego wiesz, co nie boli, a jedynie pomaga przestawić w swojej głowie pewne sprawy. Tam nie ma lania wody i zapychania stron tekstem, który jest od czapy i nic nie wnosi. Tam jest samo mięsko! Czysty konkret, mnóstwo rad, tricków, wskazówek i słów zachęty. A żebyśmy my, mamy nie czuły się głupio czytając książkę, Ola też pisze o swoich porażkach, wpadkach i błędach. Bo ona też człowiek!

Jeśli jeszcze nie jesteś przekonana, czy to książka dla Ciebie, to dodam, że w bonusie dostaje się i dla zachęty zrobienia rewolucji domowej przy zakupie książki dostaje się dostęp do platformy online. Można na niej znaleźć i wydrukować sobie kalendarze rodzinne, kalendarze dla dzieci i plany lekcji (to wszystko w kilku wersjach). Dodatkowo jest tu lista książek idealnych dla dzieci, lista miejsc wspomagających edukację dziecka, zabawy uwalniające czas mamy i jeszcze kilka niespodzianek.

Jakbym miała jednym zdaniem podsumować książkę, to powiem tyle, że daje mocny impuls do działania. Do zmian organizacyjnych w rodzinie, które mogą wyjść wszystkim tylko na dobre. Więc leć do Przestrzeni Pełnej Czasu (jeśli mieszkasz w Krakowie, to już za chwileczkę nastąpi jej otwarcie) lub do księgarni i bierz książkę, póki jeszcze jest w wersji drukowanej!

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

  1. Ciekawe rady. Dopiero się tego uczę, bo jestem świeżo upieczoną mamą 🙂 Szczerze rozmawiam z partnerem i mówię wprost, jakie mam oczekiwania, bo on nie jest zbyt domyślny. Np. kupiliśmy roombę, zmywarkę i suszarkę do prania, żeby trochę zautomatyzować domowe porządki, a kilka razy w tygodniu przychodzi niania i nas wspomaga w opiece nad maluszkiem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj