„Kraków Łał” po raz siódmy!

Pogoda była paskudna, lało od rana i nie chciało przestać, ale może właśnie dzięki temu duża część rodziców zdecydowała się schować pod dach i przyjść do Forum. Szczerze mówiąc nie widziałam nigdzie na mieście plakatów reklamujących imprezę. Ale wieści o targach „Kraków Łał” chyba najszybciej rozchodzą się drogą pantoflową i fejsbukową i momentami naprawdę było tłoczno!

Pamiętam pierwsze edycje.. Dominowały wtedy kocyki i podusie z minky, których było zatrzęsienie – można było wybierać i przebierać! Ale w miarę upływu czasu, zmiany mody i trendów ilość minky drastyczna malała. Ich miejsce zajmowały marki specjalizujące się w modzie dziecięcej –  szyjące sukienki, szerokie, luźne spodnie, filcowe zabawki.  A także dodatki do dziecięcych pokoi jak lampki, plakaty.. Niektóre firmy pojawiały się i znikały, a inne zadomowiły się na dobre i widuję je podczas każdej edycji 🙂

Mam nawet kilka sprawdzonych, ulubionych marek, do których chętnie zaglądam, sprawdzam co mają nowego i uzupełniam garderobę córki. Jedną z nich jest Maybe4baby – dziewczyny szyją fajne, luźne spodnie z szarej, mięciutkiej, lekko elastycznej bawełny. Z doświadczenia wiem, że nawet po kilkudziesięciu praniach wyglądają jak nowe! Mamy od nich też 2 sukienki, z których jedna służyła Poli przez 2 lata – na finiszu będąc traktowana jak dłuższa bluzka 😉 Uwielbiam też ciuchy od Puszek.eu i bardzo żałuję, że tym razem dziewczyn z Puszka nie było. Od nich mamy 2 super-falujące-spódniczki, a uwierzcie (rodzice małych baletnic pewnie potwierdzą) nie jest łatwo takie „lambadówy” upolować! A te nie dość, że nieźle się kręcą, to są super uszyte!

Większość marek „ciuchowych” znajdziecie na dziecięcym Showroom’ie, ale jednak nie ma to jak zakupy na żywo. Na zdjęciach kolory często są jaśniejsze albo zupełnie inne niż w rzeczywistości, no i standardowy problem – rozmiar rozmiarowi nie równy, o czym przekonałam się już nie raz!

Nowością na wrześniowej edycji „Kraków Lał” była wielka sala zabaw dla dzieci. Tam Go Kids (pisałam o nich tu), Szkoła Matematyki Alfa i Teatr Groteska przygotowały dla dzieciaków mnóstwo zabaw, zagadek i gier. Była też mini sala gimnastyczna, gdzie nasza córka z wielką chęcią spędziła pół dnia! Ciężko było mi ją zaciągnąć do przymierzenia czapki, a o wyjściu do domu nie wspominając…

A jak o Go Kids mowa, to wspomnę jeszcze, że i tym razem na piątkę spisał się Projekt Junior, który ustawił dla dzieciaków mini tor przeszkód w głównym holu. Tam mali zawodnicy i zawodniczki mogli testować hulajnogi mini-micro i rowerki biegowe. Ile razy tamtędy przechodziłam, tyle razy widziałam śmigające na czymś maluchy z uśmiechem od ucha do ucha. Wiadomo, że to wszystko ma służyć sprzedaży i pewnie nie jedno dziecko wisiało potem mamie, czy tacie na nodze prosząc „Kup mi, kup!”. Ale trzeba też przyznać, że pomysł właścicieli firmy i udostępnienie produktów to testów dzieciom do testów zasługuje na 5 z dużym plusem!

Wiecie, to już 7 edycja targów. Jestem na każdej i pomału rozpoznaję już niektóre twarze stałych bywalców „Kraków Łał”. Spotykam tu też znajomych, z którymi chwilę poplotkuję, popytamy się wzajemnie co u kogo słychać? jak dzieci? wypijemy razem kawę w Forumowej kawiarni, a nawet zjemy pyszną pizzę przy wspólnym stole z obcymi ludźmi (dosiedli się, bo tylko u nas były 2 wolne krzesełka). I tak sobie myślę, że to już nie są zwykłe „targi”. „Kraków Łał” przez te lata zmienił się w miejsce towarzyskich spotkań, wymiany poglądów i plotek przy kawie. A że przy okazji w jednym miejscu zebrało się tyle różnych, wspaniałych marek dziecięcych – no to chodźmy po tej kawie, może coś wypatrzymy ładnego i kupimy 🙂

Boooskie króliki i boski lisek od Mimiu! Niestety moja córka nie przepada za lalkami, no może z wyjątkiem Barbie.. A przecież sama sobie takiej nie kupię..? 😉

Cudne, kolorowe bamboszki od Titot. Niestety nasze (i córki) stopy nie za bardzo dadzą się w nie wcisnąć 😉

Limonki wcześniej nie znałam, za to temat czapek przewija się przez każdy kiermasz. Te przykuły moją uwagę dzięki naszytym aplikacjom. Z reguły wszyscy szyją czapy jednokolorowe albo z lamówką w kontrastowym kolorze. A tu – niespodzianka w postaci fajnej naszywki 🙂 Do tego czapy są mega milutkie i z takiej jakby ocieplanej od środka bawełny. Strasznie mi się spodobały i po wielu trudach udało mi się w końcu wysłać męża z małą na przymiarkę, a ja pobiegłam po kawę na stoisko Mamy Cafe.

Czapkę kupili, ale nie wiem jak to będzie z jej „eksploatacją”, bo jak Pola ubrała ją w domu to okazało się, że się nie rozciąga i jest taka „na styk”.. :/ Nie wiem, czy mąż wziął za mały rozmiar, czy czapy są z tych węższych, bo na długość jest ok, a nawet bym powiedziała, że trochę za długa. Podwijać z kolei jej nie chcę, bo nam się naszyte serduszko wtedy schowa ..:/

A czapki można było jeszcze kupić takie (pierwsze, cieńsze to Gugababy, a drugie – grubsze to MiMiu ):

Hm, You talking to me? ;D Marka: Ojtyty.

A to stoisko zachwalanych przez mnie dziewczyn z Maybe4baby:

A to pomysłowe śpiworki w kształcie syrenich ogonów marki Deqper. Najpierw myślałam, że to do spania, ale mąż rozwiał moje obawy, bo w przeciwieństwie do mnie – zapytał u źródła do czego służą? 🙂 A służą do ogrzania nóg, gdy podczas chłodnego, jesiennego albo zimowego dnia dziecię np siedzi na kanapie i ogląda ulubioną bajkę 🙂 A że małe dziewczynki lubią syrenki, a do tego różowy kolor, to pewnie nie jedna mała księżniczka chciałaby taki ogon mieć!

Ktoś potrzebuje łóżeczko dla lalki albo misia? Proszę bardzo 🙂

Ta sukienka od razu przykuła moją uwagę. Niestety zdjęcie nie oddaje w pełni jej uroku i trochę przekłamuje kolory. Większość sukienek na tym stoisku zapakowałabym do domu, jednak ceny trochę mnie odstraszyły – od 119 do 149 zł „normalnie”, na „łał” można było kupić je w trochę niższej cenie, ale i tak odpuściłam, choć długo się wahałam. Urzekły mnie przede wszystkim oryginalne wzory materiałów, nie była to typowa szara, dresowa bawełna z małą aplikacją w ciapki. To było całe, kompletne ubranie uszyte właśnie z takiego „ciapkowego”, kolorowego materiału. Zresztą zerknijcie na stronę marki Esoes i zobaczcie sami co szyją i co proponują.

Dodam jeszcze tylko, że bardzo ładnie to potem pakują, co można było zobaczyć na stoisku 🙂

Boooskie spodnie od Gugababy! Miła bawełna, fajne wzory i tylko jeden minus – brak gaci w rozmiarze 122 cm dla Poli 🙁

Moją uwagę przykuły bardzo kolorowe, wzorzyste kombinezony dziecięce. Podobno są nie do zdarcia i idealnie nadają się zarówno na jesień jak i na zimę. Marka: Ducksday.

I kolejne piękne, ręczne lale i zwierzaki do przytulania autorstwa Nacotopocoto. Pięknie uszyte, z pomysłem, z cudnymi minkami, no jednym słowem ach i och! I tylko żal, że oprócz mnie nikt z domowników się nimi tak nie zachwycił. Pola ledwie spojrzała, do kucyków Pony, ani do Barbie to nie podobne, więc zbyt długo uwagi im nie poświęciła 😉

I jeszcze jedne laleczki. Pięknie, ręczne robione, wyjątkowe i w pojedynczych egzemplarzach! A do tego ruszające rączkami i nogami 🙂 A oprócz laleczek inne przytulanki, których widokiem nacieszyłam oko, bo fanów szmacianych zabawek u mnie w domu niestety brak. Marka: Gzheletska.

Na dzień dobry, prawie zaraz na wejściu (zaraz za wielkim stoiskiem Projektu Junior) zaskoczyła mnie… piękna, drewniana wisząca huśtawka! Wiecie, taka prosto z bajki! No cudo! Żeby tylko mieć gdzie ją zawiesić… Ech… Uwierzcie mi, żadne zdjęcie nie oddaje jej uroku i delikatności. Cudo autorstwa marki Arte Aria Artesania.

Na „Łał” swoje stoisko miał też dobrze nam i mam nadzieję Wam znany sklep Bibabu.pl Tym razem oprócz boskich i kolorowych produktów marki Skip Hop, mieli kilka nowości w tym naczynia bambusowe i nowe modele naczyń i bidonów Skip Hopa z Krową i Jednorożcem.

Człowiek nie lalka, jeść musi, więc był też kącik z przepysznymi ciastami od „Book me a cookie„, kawą i ciastem czekoladowym oraz makaronikami. Waszą uwagę kieruje zwłaszcza w stronę tego pierwszego. Zajrzyjcie koniecznie na bloga, którego autorka robi tak wyśmienite ciasta, że jak tylko je gdzieś widzę, nie mogę się im oprzeć! 🙂 Są oryginalne, inne, zdrowsze i jedne z najpyszniejszych jakie jadłam! Niestety z wrażenia nie zrobiłam im zdjęcia – rzuciłam się na nie, pożarłam, przepiłam kawą, a potem jak przypomniałam sobie o zdjęciu to już niewiele im zostało .. A babeczki, które widzicie, to jak dobrze pamiętam są autorstwa Słodkiego Warsztatu.

Fajne, kolorowe przytulanki z metkami od Szumne Beboki 🙂

LaLilu jest już dość znaną marką, przynajmniej ja ją kojarzę od dawna. Mają przepiękne spinki do włosów, niestety ceny raczej wyższe – pewnie z racji produkcji „handmade”. Pola wypatrzyła sobie u nich ślicznego liska z filcu (po „Małym Księciu” mamy fazę na liska – może ktoś z Was wie, gdzie mogę kupić takiego jak w bajce? Z oczkami z guzików?). Ale niestety już wieczorem zauważyłam, że gdzieś zniknęło nam oczko – musiało się odkleić :/.La Lilu robi też piękne szelki do spodni i muchy do koszul dla panów, a dla najmłodszych – tasiemki do smoczków.

Wyjątkowo mało było tym razem dodatków do dziecięcych pokoi. Pamiętam, że na poprzednich edycjach pojawiały się firmy projektujące lampy, narzuty na łóżko, drewniane pudełeczka na drobiazgi, drewniane litery do zawieszenia na ścianę itp. Ale na wrześniowej edycji „Łał” wypatrzyłam Kalaluszka – który ma w ofercie m.in. bardzo fajne plakaty 🙂

A takie rzeczy działy się na „Placu Zabaw”:

Zbierajcie siły na następną edycję, bo z tego co wyczytałam na fb – jest szansa, aby ósma edycja odbyła się jeszcze w tym roku!