Moi rodzice mieli znajomych, którzy mieli dwoje dzieci – syna i córkę. Syn był rok ode mnie starszy, a ich córka rok młodsza. Często odwiedzaliśmy się w weekendy – rodzice siedzieli i plotkowali w salonie, a my mieliśmy swoje zabawy.
U nas – biegaliśmy po ogrodzie, rzucaliśmy kamyczkami do sąsiadów w okno, żeby wywabić sąsiadkę, po czym chowaliśmy się za krzakami chichocząc, gdy sąsiadka wychodziła ze szmatą w ręku i okrzykiem: „Już ja Was łobuzy dopadnę!”. Robiliśmy zawody rowerowe na zielonym, wysłużonym Wigry 3 lub bawiliśmy się w „ciuciubabkę”. U nich (mieszkali w bloku) mieliśmy inne zabawy, z których moją ulubioną była gra w „Grzybki”, czyli gra Mastermind. „Pionki” przypominały swoim kształtem grzyby – miały nóżkę i kapelusik.
No i były jak na tamte czasy bajecznie kolorowe! 🙂 Potrafiliśmy w czwórkę cały wieczór przesiedzieć przy grze, grając każdy z każdym, parami lub rodzeństwo na rodzeństwo. Nie pamiętam skąd mieli tą grę, może dostali od wujka z Ameryki? Faktem jest to, że nikt inny tego nie miał. Długo męczyłyśmy z siostrą rodziców, żeby i nam takę grę kupili. Ale nie było jak i gdzie, a jak parę dobrych lat później dostałyśmy ją „pod choinkę”, to już nie było to samo. Zwłaszcza, że w między czasie zażyłość między naszymi rodzicami zgasła i na skutek konfliktu przestali utrzymywać ze sobą kontakty, więc i nasza, dziecięca przyjaźń się skończyła…
Mastemind to gra ucząca myślenia, kombinowania i sprytu. Jest trochę jak hazard – raz przegrasz, chcesz się odegrać 🙂 Zasady gry Mastermind są proste. Jedna osoba układa ciąg 4 „grzybków” w dowolnych 4, 3, 2 lub jednym kolorze i zasłania go. Zadaniem drugiej osoby jest odgadnąć cały układ, łącznie z tym gdzie i jaki kolor jest ustawiony.
Osoba ustawiająca ciąg daje nam wskazówki. Za każdym razem, gdy drugi zawodnik zaproponuje ustawienie, pierwsza osoba przyznaje mu biały guzik – gdy wybraliśmy dobry kolor, ale ustawiliśmy go na złym miejscu lub czarny guzik, gdy w dobrym miejscu postawiliśmy dobry guzik. Utrudnieniem jest to, że nie wiemy, który grzybek jest dobrze ustawiony – pierwszy, drugi, trzeci, czy czwarty 🙂
Gra z pewnością przeznaczona jest raczej dla starszych dzieci (powyżej 6 lat) lub dorosłych. Grę w takiej wersji, z jaką miałam do czynienia w dzieciństwie można dostać np. na allegro, ale my mamy jej wersję magnetyczną, która jest bardzo wygodna, zwłaszcza w podróży. Można swobodnie nią grać w samolocie albo w samochodzie korzystając ze stolika turystycznego Tuloko, o którym pisałam tu.
Choć mówiąc szczerze próby nauczenia 5-latki zasad gry Mastermind’a zakończyły się złością i fochem. I trochę czasu musiało upłynąć zanim w miarę dobrze opanowała zasady. Wiadomo, że daję jej fory, ale czasem specjalnie tego nie robię, żeby wiedziała, że w grze jak i w życiu – nie zawsze się wygrywa. I trzeba umieć znieść porażkę. Bez złości, rzucania pionkami, kopania gry i robienia scen. Zwycięzca jest tylko jeden i jeśli teraz przegrałaś, to może następnym razem się uda?
Według mnie gra ma jedynie jedną, małą wadę. Brakuje tabliczki, która zasłaniałaby „secret code”, tak jak to było w starej wersji, w którą grałam w dzieciństwie. W grze magnetycznej trzeba zasłaniać kod ręką albo postawić przed sobą książkę.
Marka „The Purple Cow„, która wyprodukowała tę wersję gry ma w swojej ofercie również inne gry magnetyczne np. Kółko i krzyżyk, Korki uliczne, Statki czy Sudoku-kształty. Więcej propozycji znajdziecie w sklepie Mamagama (cena 29 zł). Wszystkie gry zamknięte są w małym, metalowym pudełku, wielkości tabliczki czekolady. Pudełko po otwarciu i złożeniu staje się planszą, do której przyczepiają się pionki – czyli płaskie kółeczka. Dzięki temu, że jest to gra magnetyczna – istnieje niewielka szansa, że pionki-grzybki się pogubią.
A jeśli szukasz ciekawych gier dla dzieci, to zobacz mój wpis, w którym polecałam 59 zabawek, którymi dziecko pobawi się samo albo ten, w którym podpowiadałam jak prostymi sposobami nauczyć dziecko nazw kolorów.
Ja też grałam w dziecinstwie w tę grę! I mam do tej pory tę starą wersję, którą tu pokazałaś 🙂 Widziałam ją też kiedyś na allegro…
Uwielbiam Mastermind! Mam w domu tę starą wersję, o której wspominałaś, taką w czarnym pudełku. Mam nadzieję, że jak moje dzieci podrosną to będę mogła z nimi zagrać, bo na razie są za małe i nie kumają reguł (2 i 4 lata). Pozdrawiam! 🙂