Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Powrót z Bambuko

Pamiętam jak mając 15, czy 16 lat poszłam na swój pierwszy koncert w życiu! Zespół HEY z Katarzyną Nosowską w roli wokalistki był wtedy na topie i grał w krakowskiej hali KS Korona. Nie to, żebym była jakąś wielką fanką ich muzyki. W sumie nie było ważne dla mnie kto gra, bo ważniejsze było to, że idę na PRAWDZIWY KONCERT!

Świetność zespołu Hey minęła. O Nosowskiej było cicho (przynajmniej dla mnie) do czasu wydania przez nią książki. Słyszałam, że jest niezła, ale jakoś nie trafiła w moje ręce. Minęło trochę czasu i któregoś dnia przykuła moje oko w bibliotece kolorowa okładka. „Powrót z Bambuko” Katarzyna Nosowska. Okładka mówiła do mnie „wypożycz mnie”, a że była kolorowa i wesoła.. No cóż, nie opierałam się długo 🙂

W sumie nie wiem czego się spodziewałam. O książkach Nosowskiej słyszałam tylko, że „są świetne” i nic poza tym. Nie widziałam o czym są i dla kogo. Ale już po przeczytaniu 2 pierwszych rozdziałów stało się to jasne!

O czym jest książka „Powrót do Bambuko”?

Każdy rozdział w książce to inna historia, inny temat. Ale wszystko ma jeden wspólny mianownik – dzieciństwo autorki. Mam wrażenie, że spisanie tych historii sprzed lat to forma terapii Nosowskiej i rozliczenia się z przeszłością. Co by nie mówić – dzieciństwo miała straszne. Wychowywała się w domu, w którym „dzieci i ryby głosu nie mają”. Do tego stopnia wpojono jej, że ma się nie odzywać, „co ty tam wiesz”, że nawet w szkole, gdy znała odpowiedź na zadane przez nauczycielkę pytanie, nie zgłaszała się. Bo przecież „nic znasz się, nie wiesz, nie wygłupiaj się”.

W domu panował schemat – matka święta, ojciec autorytet. Ojca trzeba słuchać, nie wolno mu się sprzeciwiać, ojciec ma władzę. Ojciec na nic się nie zgadzał. Nawet na dołączenie do zespołu pieśni i tańca „Gama”, do którego należała prawie cała klasa Nosowskiej. Oprócz niej. To powodowało, że na przerwach nie miała o czym rozmawiać z koleżankami, które ćwiczyły wtedy układy taneczne i rozmawiały o tym, co było na próbach. Dziś nazwalibyśmy to wykluczeniem społecznym.

Bardzo uderzyła mnie też historia Kasi związana z Komunią. Ojciec piosenkarki pływał na statkach i mama wyjechała do niego na kilka tygodni. Autorką opiekowała się wtedy babcia. Któregoś dnia zasugerowała, żeby 8-letnia Kasia zapisała się na lekcje religii. W tych czasach lekcje te odbywały się w salce katechetycznej przy kościele w godzinach popołudniowych, 2 x w tygodniu.

Mała Kasia poszła więc na spotkanie, ale usłyszała od siostry zakonnej, że aby się zapisać, trzeba przyjść z kimś dorosłym. Kasia wytłumaczyła, że rodziców nie ma, a opiekuje się nią babcia. Więc przyjdź z babcią – usłyszała autorka. W domu babcia powiedziała, że ona jest stara i nigdzie chodzić nie będzie. I powtórzyła, że Kasia ma iść i zapisać się na religię. No więc Nosowska znowu poszła na kolejne zajęcia i znowu usłyszała to samo – proszę przyjść z kimś dorosłym. W domu – również to samo. Babcia powiedziała, że nigdzie nie pójdzie, ale na religię zapisać się trzeba.

Co zrobiła autorka? Kolejnego dnia skłamała babci, że się zapisała i nawet poprosiła o pieniądze na zeszyt do religii. Narysowała w nim krzyż z Jezuskiem na pierwszej stronie i 2 razy w tygodniu wychodziła z domu „na religię”. Nikt o nic nie pytał. A 8-latka, gdy było ciepło siedziała przez godzinę gdzieś w okolicach salki katechetycznej, a w zimie chowała się przed mrozem gdzie się dało i płakała z zimna.. Horror zaczął się na wiosnę, gdy rodzice poruszyli temat Komunii. Przecież potrzebna jest sukienka i trzeba rodzinę z całej Polski zaprosić. Wujek ubije świniaka, przywiezie mięso, gości trzeba gdzieś rozlokować. Kupno sukienki jakoś mała Kasia przeżyła. Gdy dzieci w szkole zaczęły chwalić się białymi książeczkami do modlitwy, wycyganiła podobną od babci, która miała ich dużo.

Im bliżej Komunii, tym większy ból żołądka miała Nosowska. Tłumaczyła sobie, że będzie dużo dzieci i może w kościele nikt się nie zorientuje, że ona nie chodziła na religię i „jakoś to będzie”. W momencie, gdy to czytałam pomyślałam sobie ile razy będąc dzieckiem, gdy coś przeskrobałam, myślałam to samo – „jakoś to będzie„? „Nikt nie zauważy„. „Może nikt się nie zorientuje?„.. Niestety, najczęściej byłam w błędzie!

Dzień przed Komunią zjechała się cała rodzina. Mała Kasia chciała wyruszyć do spowiedzi sama, ale ciotka uparła się, że z nią pójdzie. W Kościele okazało się, że dzieci idąc do konfesjonału wręczają księdzu kartkę z pieczątką. Kasia powiedziała więc cioci, że zapomniała jej z domu i myślała, że uda się jej umknąć z Kościoła, ale ciocia zawołała najbliżej stojącą siostrę zakonną i poprosiła o wypisanie takiej kartki dla Nosowskiej. I wtedy padły słowa „Ale ja tej dziewczynki nie znam!”. Nosowska wybiegła z Kościoła, a ciocia za nią. 8-latka w płaczu powiedziała prawdę, po czym z nerwów zwymiotowała. Ciotka poszła z nią do domu, gdzie rodzinie przedstawiła całą historię. Skończyło się laniem, bo przecież to wstyd przed familią i karą na wszystko. Jak sama Nosowska napisała w książce – nikt nie próbował postawić się na miejscu 8-letniego dziecka. Nikt nie próbował jej zrozumieć. Nikt nie widział swojego błędu w tym, jak trudno jej było zapisać się na religię. I nikt się nie przejmował tym, co przez te kilka miesięcy robiła w czasie religii!

Wydaje się to dziś nie do pomyślenia! W czasach wożenia dzieci na każde popołudniowe zajęcia, niemożliwe wydaje się, aby dziecko na te zajęcia nie poszło! Za pozostawienie dziecka bez opieki i lanie, czyli stosowanie przemocy fizycznej grozi kurator i prokurator. Rodzice kontaktują się ze sobą i często szybciej wiedzą co się wydarzyło w szkole, niż dziecko z owej szkoły wróci do domu. W każdej klasie, czy grupie przedszkolnej działają whatsapowe grupy dla rodziców. Nic się nie ukryje 🙂 Dziś rodzice Kasi zaraz by się dowiedzieli od rodziców Magdy, że Kasia na religię nie chodzi.

Choć historie opisywane przez autorkę są raczej smutne, to język jakim je opisuje jest zabawny i momentami wulgarny. Ale te wulgaryzmy mają za zadanie jedynie uwypuklić emocje, a nie obrazić kogoś lub coś. Książkę czyta się szybko i nie wiadomo kiedy, przewraca się ostatnią stronę. Oprócz tematów związanych z dzieciństwem autorki, przewijają się tu tematy związane z macierzyństwem, relacjami damsko-męskimi. Jest trochę o roli kobiet w związkach, współczesnym świecie i społeczeństwie. A wszystko to opisane dowcipnie, szczerze i prawdziwie.

fragment książki powrót do bambuko
Fragment książki „Powrót z Bambuko” K. Nosowskiej

Nosowska rozprawia się ze swoją przeszłością. Wybacza rodzicom, bo jak pisze – powielali schemat swoich rodziców, a jej dziadków i nie robili niczego dziwnego jak na tamte czasy. Dziś rodzicielstwo wygląda inaczej. Wiedza psychologiczna jest szersza i wiemy o wiele więcej na temat rozwoju dziecka niż 30 lat temu. Ciekawym doświadczeniem jest zestawienie sobie w głowie tego „jak było kiedyś”, a jak „jest dziś”.

Czy polecam książkę „Powrót z Bambuko”?

Moje dzieciństwo było zupełnie inne. W naszym domu były inne zasady i nie byłam tak krótko trzymana jak autorka. Nie czuje z nią więzi, ale jestem w stanie wyobrazić sobie co przeżywała jako dzieciak. I jest mi najzwyczajniej w świecie jej żal. Smutno się czyta o tak surowym traktowaniu dzieci, mając świadomość, że to nie spłynie po dziecku, tylko będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości. O tym też wspomina Nosowska. Bo temat dzieciństwa to nie jedyne o czym pisze. A pisze o tym, jak wpojone jej w dzieciństwie zasady wpłynęły na jej dorosłe życie. Na wybór partnera, stosunek do współpracowników, społeczeństwa, trudności w byciu asertywną itp. Ma bardzo ciekawe spostrzeżenia, które dają do myślenia. I jednocześnie dają zielone światło na poluzowanie gumki w majtach i machnięcie ręką na to „co inni powiedzą”. I to jest właśnie powód, dla którego bardzo polecam tę książkę!

fragment książki K. Nosowskiej powrót z bambuko

W dobie, gdy z każdej strony atakują nas szczupłe modelki, perfekcjonizm i instagramowe zdjęcia wakacji na Malediwach, słowa o tym, że nie musimy żyć tak, jak nakazują nam inni pozwalają się uśmiechnąć i wyluzować! Wreszcie ktoś głośno mówi (pisze) o tym, że możemy żyć tak jak chcemy, a nie tak jak sugeruje mama, ciotka, czy koleżanka. To daje poczucie wolności i mam wrażenie, że ściąga z pleców wielką presję jaką narzuca nam otoczenie. Dlatego bardzo polecam „Powrót do Bambuko”! Książka do przeczytania przez weekend, na wakacjach, wieczorem – nada się w każdych okolicznościach przyrody.

powrót z bambuko do czytania na tarasie
A tak się relaksowałam z książką K. Nosowskiej w kwietniową sobotę.

Książka pokazuje też jak bardzo zmieniło się rodzicielstwo w ostatnich latach.

„Powrót z Bambuko” znajdziesz na np. na allegro albo w księgarni Znak. Książka dostępna jest też jako audiobook. W oficjalnym sklepie allegro możesz też kupić pakiet 3 książek Nosowskiej : „A ja żem jej powiedziała”, „Powrót z Bambuko” oraz „Nie mylić z miłością”.

Więcej moich recenzji książek znajdziesz w zakładce Książki -> OpinieMamy/Książki.

Ania
Aniahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 14-latka w okresie dojrzewania oraz trudny 6-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Długi Weekend Czerwcowy

Najnowsze

Szybka logika – genialny dzieciak. Recenzja.

Jak już pewnie zauważyłaś, zawsze staram się wybierać dla Tobka gry, które oprócz dobrej...

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj