Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Problemy z nastolatką i jak sobie z nimi radzić

Nie spodziewałam się, że okres dorastania mojej córki da nam tak mocno w kość. Jak spojrzę wstecz, to stwierdzam, że ja w tym wieku byłam totalnie inna! Nie buntowałam się, bo w sumie nie miałam przeciwko czemu. Miałam super klasę w podstawówce, z którą spędzałam mnóstwo czasu, bo była to klasa sportowa. Po lekcjach jechaliśmy na trening, do domu wracałam późno, ale mimo to wspominam ten czas z łezką w oku!

Moje dojrzewanie

Jasne, że w szkole bywało różnie. Naszą zmorą była nauczycielka od plastyki, która wymyślała takie prace na lekcjach i miała takie wymagania, że z przedmiotu, który z reguły podnosił średnią, trudno było mieć ocenę 4! Czasu na naukę nie miałam zbyt dużo. Po pierwsze treningi, a po drugie często w weekendy wyjeżdżaliśmy na mecze i bywało, że nie było mnie od rana do wieczora w domu. I trzeba było się samemu zmobilizować, bo nikt nade mną nie stał i nie przypominał mi, że „jutro sprawdzian z historii”.

Rodzice nie stawiali przede mną poprzeczki pod sufitem, nie cisnęli, nie wymagali samych szóstek na świadectwie z paskiem. Miałam w domu dużo swobody i możliwości chodzenia na takie zajęcia na jakie chciałam. Przed czym tu się buntować? Komu robić na złość?

Dzisiejsza młodzież

Dzisiejsza młodzież żyje w zupełnie innych czasach i ja to wiem. Wiem też, że mają wszystkiego za dużo i są przebodźcowani. Nie będę się rozpisywała na temat tego, że my nie mieliśmy smartfonów i Internetu, bo to jest oczywiste. Dla mnie największą zagadką, którą próbuję ciągle zrozumieć jest ten dzisiejszy „luz”. Nie przejmowanie się konsekwencjami pały w szkole, spóźnienia, brak szacunku do ludzi, niechęć do jakiejkolwiek aktywności, a przy tym bardzo duża potrzeba bycia zauważonym – niestety głównie ze względu na swoją szeroko pojętą oryginalność w Social Mediach. Czy to dzięki dziwnej fryzurze, ciuchom, czy zarapowaniu wulgarnego tekstu.

Pamiętam ze swoich czasów historię, gdy na przerwie chłopcy rzucali w siebie kredą do tablicy. Pech chciał, że jeden trafił drugiego w oko. Była wielka afera i straszenie, że teraz „ten drugi” straci wzrok! Mama pierwszego chłopaka została wezwana do szkoły. W tym celu musiała pewnie wziąć dzień wolny w pracy. Na godzinie wychowawczej nasza wychowawczyni posadziła mamę pod tablicą, na środku sali, a pechowemu koledze kazała wstać i przy całej klasie i jego mamie wygłosiła kazanie. Pamiętam to jak dziś. Kolega stał z głową spuszczoną w dół, mama siedziała cała czerwona, a nauczycielka stała nad nią i wygłaszała naganę dla kolegi Tomka. Finalnie poszkodowanemu nic się nie stało, wzroku nie stracił. A Tomek pewnie w domu dostał jeszcze kazanie od ojca i być może ścierą po głowie, bo na lanie w tyłek byliśmy już za starzy (to była 7 albo 8 klasa). Kredą nikt już się potem nie rzucał.

Dziś takie zachowanie pewnie mama poszkodowanego chłopaka zgłosiłaby na policję. Od rodziców drugiego domagałaby się zadośćuczynienia finansowego i zgłosiła sprawę do „Uwagi!”. Co by to nauczyło jej syna? Po części tego, że „mama wszystko załatwi”. Że tego co rzucał, można od dziś nazywać „frajerem”, bo jego starzy zapłacili kasę w strachu przed zgłoszeniem sprawy do sądu dla nieletnich. Nie wiem, tak sobie gdybam..

Dzisiejsze problemy nastolatków to zupełnie inna bajka. I szczerze mówiąc, nawet nie sądziłam, że powinno się je rozgraniczyć ze względu na płeć! A dowiedziałam się o tym, czytając książkę „Nastolatki na krawędzi„. Być może już wiesz lub nie, że jestem z tych, co jak pojawia się problem, to próbują go rozwiązać i jak najwięcej się o nim dowiedzieć. Gdy okazało się, że Tobiasz ma zaburzenia integracji sensorycznej, czytałam wszystko co wpadło mi w ręce na ten temat. Po to, aby go lepiej zrozumieć i wiedzieć co robić. Gdy Poli zachowanie zaczęło „odstawać” od dotychczasowego i wiadomo było, że to nic innego jak zaczynające się problemy z nastolatką, też szukałam złotych rad co robić i jak to przetrwać. Niestety nie pocieszę Cię w tym miejscu, bo to co mogę na dziś stwierdzić to to, że – złota rada nie istnieje! Każde dziecko jest inne i do każdego trzeba podejść inaczej. Choć problemy czasem wydają się podobne, to każde dziecko żyje w innym środowisku, ma inne towarzystwo wokół siebie, inny charakter, inne warunki rozwoju. Trudno tu podać jedną, uniwersalną radę „na wszystko”.

Co znajdziesz w książce „Nastolatki na krawędzi”?

nastolatki na krawędzi książka

O tej książce dowiedziałam się przypadkiem. Ktoś wrzucił jej fragment na fb i stwierdziłam „Oo, to coś dla mnie!„. Książka jest efektem 2-letniej pracy dziennikarki Krystyny Romanowskiej z dwoma doświadczonymi psychiatrkami dziecięcymi – dr Martą Niedźwiedzką i dr Agnieszką Dąbrowską i jest napisana w formie rozmowy. Skierowana jest głównie do rodziców nastoletnich dziewcząt i opisuje problemy, z którymi mogą spotkać się rodzice w czasie dorastania ich córek. Jeśli zastanawiasz się skąd to ukierunkowanie na dziewczyny, a nie ogólnie na nastolatki obu płci to jeśli pomyślisz chwilę, uznasz, że to w sumie oczywiste. Dziewczyny w tym wieku oprócz tego, że w odróżnieniu od chłopców dostają miesiączki, mają też nieco inne problemy. To one padają ofiarami molestowania, miewają problemy z anoreksją, czy samoakceptacją. Według badań trzy razy częściej to właśnie dziewczyny-nastolatki, a nie chłopcy – próbują odebrać sobie życie.

Niektóre rozdziały traktują ogólnie o problemach wieku dorastania i pasują do obu płci, ale nie wiem czy dla tych kilku paragrafów warto kupować książkę? Może lepiej ją od kogoś pożyczyć lub sprawdzić w lokalnej bibliotece, czy jej nie ma?

Muszę przyznać, że do książki podchodziłam dwa razy. A to dlatego, że nad jej treścią trzeba się skupić. Nie da rady czytać jej bawiąc się z dzieckiem, czy gotując obiad. To nie ma sensu. Trzeba znaleźć odpowiedni czas, żeby móc przetrawić i przyswoić to, o czym pisze autorka. A porusza wiele wątków! W książce jest 12 rozdziałów i każdy dotyczy innego problemu.

  • Dlaczego tak trudno dogadać się z dorastającym dzieckiem?
  • Depresja.
  • Zaburzenia psychiczne.
  • Autyzm.
  • ADHD.
  • Korzystanie z internetu i innych technologii.
  • Używki.
  • Identyfikacja płci.
  • Seksualizacja nastolatek.
  • Zaburzenia odżywaiania i otyłość.
  • Próby samobójcze i samookaleczanie się.
  • Terapia nastolatki.

Każdy rozdział to duża porcja wiedzy poparta przykładami z pracy obu specjalistek. Jak się można przekonać – problemy z nastolatką to nie tylko „mój” problem. Mam wrażenie, że dziś to problem całego społeczeństwa.

Co mi dała książka „Nastolatki na krawędzi”?

Nie znalazłam tu złotego środka, ani rady na wszystkie nasze bolączki. Po jej przeczytaniu stwierdziłam jedno – moje dojrzewanie i dojrzewanie Poli łączy tylko jedno. Obie w tym okresie miałyśmy pryszcze! 😀 Każda z nas miała inne problemy. Ja w jej wieku raczej skupiałam się na organizacji swojego czasu. Na tym, aby pomimo treningów 4 razy w tygodniu nie mieć zaległości w szkole i mieć jeszcze czas na moje ukochane od zawsze książki! Nie przywiązywałam aż tak dużej wagi do swojego wyglądu. Pola większość kieszonkowego wydaje na kosmetyki, ja wydawałam na książki! Nie miałam problemów z nadwagą, bo półtorej godziny biegania po boisku do koszykówki 4 razy w tygodniu plus weekendowe mecze pozwalały mi na zjedzenie batonika bez wyrzutów sumienia. Nie przypominam sobie też, aby w mojej sportowej 8 klasie ktoś palił papierosy, czy popijał alko, a o innych używkach wtedy nie mieliśmy pojęcia! Depresja? Co to takiego? Jak się komuś nie chce wstać z łóżka, to jest po prostu leniwy! Próba samobójcza to było coś co w zasadzie nie istniało nawet w naszym słowniku, no i jak wiadomo, nikt nie miał wtedy telefonu komórkowego!

Nikt też nikogo nie mobingował, nie molestował, a jak chłopak strzelił dziewczynie ze stanika na przerwie to zaraz dostawał reprymendę od nauczycielki. Dziś z tego co wiem od Poli takie zachowanie jest traktowane jako „końskie zaloty” i nikt nie wyciąga wobec chłopców za to konsekwencji. ALE! Jak dziewczyna popchnie chłopaka, ooooo, to już jest uwaga w dzienniku! I gdzie tu sprawiedliwość ja się pytam?

problemy z nastolatka

Jak wspomniałam wcześniej, do książki podchodziłam 2 razy. Ale jak już za drugim razem zaczęłam czytać, tak pochłonęłam ją w ciągu kilku wieczorów. Bo książkę czyta się bardzo dobrze. Jest napisana przystępnym językiem, choć nie brakuje tu fachowych określeń. Ale w wielu przypadkach po prostu nie dało się inaczej. Według mnie – książka bardzo otwiera oczy! Pokazuje z jakimi problemami stają dziś twarzą w twarz nasze nastoletnie dziewczyny. Z wielu tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy. Wiedziałam oczywiście, że dziewczynki miewają anoreksję, ale nie do końca rozumiałam na czym ta choroba polega. Traktowałam to bardziej jako kaprys, niską samoocenę, nie wiedziałam zupełnie jak trudno z tego wyjść i jak trudno z tym walczyć.

ADHD kojarzyło mi się z dzieckiem będącym w ciągłym ruchu. Dopiero teraz dowiedziałam się, że owszem tak objawia się to zaburzenie u chłopców, ale u dziewczynek jest inaczej. One bardziej „duszą” wszystko w środku. I potem, w okolicach 7, 8 klasy nagle zaczynają mieć problemy z koncentracją i to właśnie jest główny objaw tego zaburzenia u nich! Bo „dziewczyńskie ADHD” dzieje się bardziej w głowie niż na zewnątrz!

Nie mogłam też zrozumieć tego braku przewidywania konsekwencji przez Polę. Niby wie, że czegoś nie wolno albo coś trzeba zrobić TAK, a robi inaczej i potem jest tak zwany klops! Specjalistki tłumaczą w książce, że mózg nastolatka po prostu nie jest w stanie w tym wieku myśleć „do przodu” i przewidywać konsekwencji. Bywa, że dziecko mówi mądrze, ale gdy włączają się emocje, nie jest w stanie myśleć racjonalnie. To nie wina dziecko, tylko fizjologii!

Znalazłam tu też bardzo dobrą podpowiedź na pytanie (które na szczęście jeszcze u nas nie padło 🙂 od nastolatka – „Dlaczego wy (rodzice) możecie pić piwo/ palić papierosy / wpisz inną używkę, a ja nie?”. Odpowiedź rodzica:”Bo mój mózg już się rozwinął, a Twój jeszcze nie.” Krótko i na temat!

nastolatki na krawedzi opiniemamy

Miałam też duży problem z tym, że Pola nie widzi tego, że spędzając tak dużo czasu z nosem w telefonie, traci czas na naukę i potem dostaje kiepskie oceny. W książce jest o tym bardzo ciekawie napisany fragment. Czy wiesz ile godzin w ciągu dnia używasz telefonu? A czy wiesz ile godzin używa go Twoje dziecko? Jeśli masz zainstalowaną do tego apkę (mam na myśli apkę z kontrolą rodzicielską) pewnie łatwo odpowiesz na drugie pytanie. A na pierwsze? 🙂 No właśnie. Sami nie wiemy ile czasu spędzamy przed ekranem smarfona, a wymagamy, aby nasze dzieci wiedziały. A one też nie wiedzą i im czas tak samo szybko płynie jak nam. Różnica polega na tym, że jesli my nie zdążymy na spotkanie, bo zapatrzyliśmy się w telefon albo nie zdążymy oddać pracy na czas, to zreflektujemy się w czym jest problem. Nastolatek nie połączy pały z historii z faktem, że spędził całe popołudnie przeglądając Tik-Toki i nie zdążył się nauczyć. Choć teoretycznie jest to przecież oczywiste! Ale tu znowu wyjaśnieniem jest budowa mózgu..

problemy z nastolatką nastolatki na krawędzi recenzja opiniemamy

W książce jest wiele takich „odkrywczych” sytuacji, które spowodowały, że trochę łaskawszym okiem spojrzałam na córkę. Ale ciągle jednak jest mi trudno to zaakceptować, dlatego że „ja taka nie byłam”.

problemy z nastolatka recenzja książki nastolatki na krawędzi

Chcąc zgłębić dalej temat, pożyczyłam z biblioteki książkę „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?” autorstwa Jespera Juul’a. Autor wszędzie polecany i znany. I muszę przyznać, że po kilkunastu kartkach poległam! Po lekturze książki Krystyny Romanowskiej, pełnej konkretów, odniesień do aktualnych problemów polskich nastolatków, teksty Juul’a wydały mi się po prostu pustym laniem wody dla zapełniania kartek. Bardzo się rozczarowałam tą lekturą i po kilku dniach ją oddałam. Podzieliłam się tą informacją na swoim fanpage’u i ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że nie tylko ja mam takie odczucia po przeczytaniu tych kilkunastu stron..

A książkę „Nastolatki na krawędzi. Czego nie wiecie o problemach swoich córek” kupicie w księgarni Tania Książka lub na allegro.

A gdybyś szukała jeszcze dodatkowej lektury z tego tematu, to odsyłam Cię do wcześniejszego wpisu, w którym recenzowałam ksiązkę „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały? Jak słuchać, żeby z nami rozmawiały?„.

Tytułowe zdjęcia autorstwa John Schnobrich z Unsplash.

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj