Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Czy Mazurski Raj to naprawdę raj?

W tym roku z kilku przyczyn nasze wakacje zostały ograniczone do tygodniowego wyjazdu w Polskę. Rok temu i 2 lata temu spędziliśmy trochę czasu nad Bałtykiem, który nam się przejadł, więc postanowiliśmy wybrać się na Mazury. Byliśmy tam kilka lat temu, w przecudnym i rewelacyjnym Hotelu Grand Tiffi, a w tym roku wybraliśmy się do miejscowości Ruciane-Nida, gdzie znajduje się Hotel Mazurski Raj. Gdy wyjeżdżamy zagranicę to hotelu szukam zawsze na Wakacje.pl. A gdy jedziemy w Polskę – korzystam z wyszukiwarki Travelist.pl i tak było i teraz.

Czym się kierowałam szukając hotelu na Mazurach?

W tym roku mieliśmy 2 główne ograniczania – okres, w którym możemy wyjechać i finanse. Już to pierwsze ograniczenie mocno zweryfikowało ilość hoteli, do których mogliśmy pojechać. Mieliśmy czas od poniedziałku do kolejnej środy. Nie mogliśmy wyjechać wcześniej i nie mogliśmy wrócić później. Sporo hoteli w czasie wakacji sprzedaje turnusy od soboty do soboty lub od niedzieli do niedzieli, a taki układ niestety nam nie pasował. Z racji tego, że Tobek przekroczył już wiek 3-ch lat i nie za bardzo chcieliśmy spać z nim w jednym łóżku (bo wierci się i spanie z nim oznacza dla nas niewyspanie się), to niektóre hotele oferowały nam 2 pokoje, nie mając możliwości wstawienia 2 dostawek. A 2 pokoje to już niestety dużo większy koszt niż 1 pokój z 2 dostawkami. Podróżowanie w opcji 2+2 okazało się więc bardziej skomplikowane niż w wersji 2+1+niemowlę. Na szczęście w hotelu Mazurski Raj nie było z tym problemu i to był jeden z powodów, dla których zdecydowaliśmy się na ten właśnie hotel.

Co oferuje hotel Mazurski Raj?

Mazurski Raj nie jest kolosem, to raczej mniejszy hotel (choć już niedługo będzie sporo większy – właśnie trwa jego rozbudowa). Hotel nie ma basenu, ale w opisie wyczytałam, że jest sala gimnastyczna, piłkarzyki, bilard, kręgielnia, sala zabaw dla dzieci, a nawet korty tenisowe. Ponadto w programie jest sporo animacji dla dzieci. Czyli w przypadku kiepskiej pogody jest co robić! Hotel położony jest też tuż nad jeziorem, pod lasem i ma prywatną plażę. A że pogoda zapowiadała nam się fantastyczna, to zarezerwowaliśmy tam tygodniowy pobyt.

Pierwsze zdziwienie przyszło w momencie, gdy podjechaliśmy pod budynek zgodnie z sugestią nawigacji i strzałek po drodze. Budynek, który zobaczyliśmy wcale nie wyglądał jak ten, na zdjęciu na stronie hotelu Mazurski Raj. Gdyby nie flaga z nazwą i logo hotelu nie wiem, czy nie pojechalibyśmy szukać Mazurskiego Raju dalej..? Szybko okazało się, że zdjęcie na stronie głównej hotelu ukazuje tył budynku, a nie przód! Z przodu mamy bowiem duży parking i widoczną budowę nowego skrzydła hotelu. Za to z tyłu – przeszkloną restaurację oraz piękny, zielony teren z alejkami, który ciągnie się od hotelu do plaży, portu i jeziora. Czyli krótko mówiąc – dałam się złapać na zagrywkę na „ładne zdjęcie” 😀

wjazd do hotelu mazurski raj
Wjazd do Hotelu Mazurski Raj.
teren przed hotelem
A taki helikopter wylądował nam któregoś dnia pod oknem. Po lewej stronie widać budowę nowego skrzydła hotelu.
Hotel Mazurski raj od ogrodu
Ta ścieżka łączy hotel z plażą i Mariną.
hotel mazurski raj tereny zielone

Zalety hotelu Mazurski Raj

Zacznę może od zalet hotelu 🙂 Hotel ma ogromny parking – niestety płatny 30zł/dobę, co porównując do konkurencji nie jest wysokim kosztem. Ale zapłacić trzeba. Mimo to, na parkingu nie było łatwo o miejsce, zwłaszcza w weekend, gdy przyjeżdżali zrelaksować się właściciele łódek stojących w Marinie.. My akurat nie mieliśmy sytuacji, żeby brakowało dla nas miejsca, ale spotkaliśmy na parkingu zdenerwowanego turystę, który głośno wyrażał swoje zdanie na temat tego, że płaci 30zł dziennie za parking, a nie ma dla niego miejsca!

Bardzo duże były też pokoje! W zasadzie pierwszy raz mieliśmy pokój, w którym pomimo dostawek można było się spokojnie przemieszczać 😀 Rok temu w Dźwirzynie byliśmy tylko z Tobkiem i po rozłożeniu dla niego łóżka, mieliśmy problem z otwarciem drzwi na balkon. Pokój był ładny, ale nieduży i po rozłożeniu dostawki nie było w nim zbyt dużo miejsca.

pokój w hotelu mazurski raj
Klasyczny pokój w Hotelu Mazurski Raj + 2 dostawki.
pokój w mazurski raj
Pokój w hotelu Mazurski Raj. Po lewej wejście do pokoju, na przeciw niego łazienka. Obok stolika wyjście na balkon.
łazienka w mazurski raj

Hotel Mazurski Raj ma wspaniałą, bardzo miłą obsługę zwłaszcza w recepcji. Panie zawsze były uśmiechnięte i pomocne, a jak wiadomo, nie ma nic gorszego niż recepcjonistka, która z bożej łaski udzieli informacji gdzie jest restauracja, czy najbliższa apteka…

Bliskość jeziora i piaszczysta plaża to kolejna zaleta hotelu. Co prawda nie jestem fanką kąpieli w jeziorze, bo nie lubię jak wodorosty mnie łaskoczą po nogach i nie lubię, gdy nie widzę dna. Ale moje dzieci siedziały całymi dniami (zwłaszcza Pola) w wodzie i wodorosty nie były im straszne. Swoją drogą nie było ich zbyt wiele i jeśli już, to pływały na powierzchni wody, ale jednak wolę morze i basen. Plusem jeziora jest na pewno to, że jak woda w trakcie zabawy wpadnie do oka, to nie szczypie tak jak woda słona 😀 A Pola z Tobkiem dość mocno się chlapali w wodzie i nawet nie słyszałam od Tobka „Ratunku! Mamo, daj ręczniczek!” 😀 Jak dla mnie minusem kąpieli w jeziorze była bliskość Mariny, w której stało z 50 łódek. Łódki niby nie wypływały na pełnych silnikach, nie śmierdziało też benzyną, ale jednak mi to przeszkadzało.

port przy hotelu mazurski raj
łodka za 500+

Ważna informacja dla rodziców w tym miejscu – teren kąpieliska był oddzielony, ale na plaży nie było ratownika. Zejście do wody było łagodne, woda w miarę czysta (pływały po niej nawet kaczki), ale wchodziły do niej też psy, których było naprawdę sporo i to mnie trochę odrzucało. Plaża była czysta, ale nie było na niej zbyt dużo cienia. Gdybym pomyślała, to pewnie wzięłabym półnamiot, który kupiliśmy specjalnie na plażowanie nad Bałtykiem kilka lat temu. Ale nie pomyślałam, więc zajmowałam miejsce na plaży najbliżej jedynego, ale za to wielkiego drzewa, które dawało cień. A jak już prawie się roztapiałam, to chowałam się przy pobliskiej tawernie, gdzie sprzedawano lody i stały stoliki z parasolami.

hotel mazurski raj plaża popołudniu
Popołudniami plaża była prawie pusta…
deptak i plaża przy hotelu mazurski raj

Plusem była też bliskość kawiarni i toalety. Żeby zjeść loda, czy skorzystać z toalety nie trzeba było lecieć do pokoju, czy jechać do miasteczka. Można było w stroju kąpielowym, prosto z plaży podejść do tawerny, dziecku kupić loda, a sobie zimne piwko lub wodę. Raz skusiłam się na kawę mrożoną, ale niestety to był totalny niewypał! Marzyła mi się kawa, z kostkami lodu, nie koniecznie z gałką lodów, ale zimna! A tu dostałam coś, co konsystencją przypominało raczej shake’a lub roztopione lody niż kawę mrożoną.. I z łezką w oku wspominałam pyszną kawę, jaką piłam rok wcześniej w IC Green Hotel mocząc sobie nogi w brodziku.. 😀

Jeśli chodzi o relaks nad jeziorem, to plusem na pewno jest to, że jeśli ktoś nie wziął ręcznika plażowego albo po prostu nielubi leżeć na piasku, to mógł sobie wypożyczyć leżak.

Na duży plus zasługują też animacje dla dzieci. Odbywały się w blokach 2-3 godzinnych przed południem i popołudniu. A bywało, że i wieczorem. W zależności od pogody – dzieciaki bawiły się na zewnątrz lub w budynku. Przy super słonecznej pogodzie animacje były w jeziorze. Tobek nie za bardzo chciał w nich brać udział, za to Pola chętnie bawiła się w przeciąganie liny, budowanie muru, czy w chowanego. W ramach animacji odbywały się też warsztaty kulinarne, na które Pola baaardzo chciała pójść, jednak zbyt późno zorientowała się, że obowiązują zapisy! I jak poszła się zgłosić, to okazało się, że lista jest już pełna! Ale za to udało jej się załapać na „Piana Party” połączone z festiwalem koloru! Ona była zachwycona, za to Tobiś tak średnio.. Jakoś piana i brudne ręce to nie jego świat.

piana party mazurski raj
Piana Party!
piana party w ogrodzie mazurski raj
Festiwal koloru i brudne ręce

Kolejnym plusem jest bliskość sklepu spożywczego 🙂 A jak się jedzie z dziećmi i nie ma się opcji all inclusive to taki sklep, w którym można kupić wodę, soczek, bułkę, loda, czy jogurt jest na wagę złota! Do tego, przy sklepie działał bar, w którym podawano rosół, pomidorówkę, krupnik i pierogi. A dlaczego to było ważne, przeczytasz w dalszej części tego wpis..

W hotelu działała też sala zabaw, ale szczerze mówiąc nie korzystaliśmy z niej. Podeszliśmy tam raz, wieczorem, ale bawiło się w niej sporo dzieci i jak Tobek to zobaczył, to nie chciał wejść. Nie pierwszy raz zresztą tak się stało. Zawsze jak idziemy w nowe miejsce, w którym jest dużo obcych osób, to Tobiś odwraca się na pięcie i wychodzi. Hotelowa sala zabaw wyglądała dokładanie tak jak na zdjęciach na stronie hotelu, więc jak jesteś ciekawa co oferuje, to odsyłam tu – > hotel Mazurski Raj. W tym miejscu nie mogę nie wspomnieć o atrakcjach dla dzieci przy samym jeziorze, bo tu Tobek lubił przychodzić najbardziej! Postawiono tam małą karuzelkę i cymbergaj dla dzieci! Atrakcje oczywiście były płatne (2zł – 1 gra, 5 zł – 3 gry), ale i tak były mocno oblegane, zwłaszcza cymbergaj.

plac zabaw w mazurski raj
Plac zabaw.
mazury hotel mazurski raj karuzela
Wrzucasz 2 zł i jest zabawa!
cymbergaj hotel mazurski raj atrakcje

Dla mnie dużym plusem było to, że hotel był położony na uboczu, pod lasem, z dala od cywilizacji. Dzięki temu było w miarę spokojnie i cicho, choć czasem słychać było odgłosy z części, w której hotel jest rozbudowywany.

I nie mogę nie wspomnieć, że jak na Mazury to w zasadzie nie było komarów! 😀 Co prawda Polę ugryzło „coś” – nie wiemy, czy pająk, czy meszka i trochę jej spuchła noga, ale nikt z nas nie wrócił pogryziony i w kropki. Hotel posiada bardzo niewielkie SPA, z którego postanowiłam skorzystać. I tu bardzo pomocna okazała się pani Recepcjonistka, która pomogła dobrać masaż do moich potrzeb. Masował mnie mówiący po angielsku Filipińczyk i muszę powiedzieć, że to był jeden z lepszych masaży na jakich byłam! Za to duży plus dla hotelu!

Wady hotelu Mazurski Raj

Hotel jak na obiekt 3-gwiazdkowy w zasadzie prezentuje się nieźle. Ale jest kilka „drobiazgów’, które łatwo można poprawić i dzięki temu zyskać w oczach turystów. Choć są też kwestie, które wymagają poprawy i większych nakładów finansowych. Ale po kolei…

Jedzenie! Ten temat w zasadzie ma 2 oblicza. Śniadania były bardzo obfite i dobre. Były słodkie płatki do mleka dla dzieci (brakowało za to płatków owsianych, które „znalazły się” po 3 dniach naszego pobytu), było sporo wędlin, serów, warzyw, pasty – jajeczna, rybna itp.. Były dania na ciepło – jajecznica, jajko sadzone, parówki, frankfurterki i dla dzieci gofry lub pankejki. Do picia można było nalać sobie wody z cytryną, sok pomarańczowy lub jabłkowy, kawę z ekspresu (nie rozpuszczalną tylko faktycznie ziarnistą) lub herbatę. Na śniadanie każdy mógł znaleźć coś dla siebie, mały, duży, wegetarianin, czy zwolennik mięsa. Gorzej było z obiadokolacją.

śniadanie mazurski raj
Śniadanie w hotelu Mazurski Raj.
deser mazurski raj
Deser do śniadania w hotelu Mazurski Raj.
obiad dla dzieci
Jedna z propozycji obiadu dla dzieci – ryż, maliny i borówki….

Hotel reklamuje się jako przyjazny rodzinom z dziećmi i faktycznie dzieci było tu bardzo dużo. Najwięcej takich w wieku Tobka i młodszych. A tymczasem na szwedzkim stole w porze obiadokolacji dla dzieci można było znaleźć tylko 1 danie. Raz były to racuchy, innym razem makaron, borówki i śmietana, raz nuggetsy.. Zupa była zawsze jedna i choć bardzo dobra, to jednak nie do końca przygotowana pod kątem dzieci. Bo nie każde dziecko zje kapuśniak, czy zupę jarzynową. Gry raz podano rosół, ustawiła się do niego kolejka! I to jest właśnie powód, dla którego bliskość baru z domowymi zupami była tak ważna! Nie raz ratowaliśmy się tam pomidorówką, czy pierogami z jagodami, bo po prostu Tobek nie miał co zjeść na obiad. 2-latek, czy 5-latek raczej nie będzie się zajadał okoniem w sosie rakowym, kurczakiem w sosie z suszonymi pomidorami, czy żeberkami w sosie BBQ. Dla przykładu pierwszego dnia na obiadokolację Tobiś zjadł ziemniaki z ogórkiem świeżym..

pierogi na mazurach
Takie pierogi można było zjeść w barze obok hotelu.

Jedzenie było bardzo dobre! Ale nakierowane raczej na dorosłych gości. Szkoda, że nie pomyślano o małych turystach. A wystarczyło zaserwować dzieciom wspomniany wcześniej rosołek, na przemian z pomidorówką i myślę, że wszyscy byliby wtedy zadowoleni! Trochę zawiedliśmy się też na kolacji serwowanej w ogrodzie pod zadaszeniem i pod hasłem „Grillowanie”. Tu do wyboru był kapuśniak, kiełbasa z grilla (niestety moja była bardzo słabo wysmażona), karkówka, kiszka i warzywa.

Przy hotelu postawiono plac zabaw. Niewielki, ale wystarczający. Obok niego z kolei uruchamiano chyba 2 razy dziennie dmuchany zamek. Niestety, aby dziecko sobie na nim pozjeżdżało, trzeba było mieć przy sobie 10 zł.. A to już dla mnie przesada. Skoro jest to na terenie hotelu, obsługuje to ktoś z hotelu, to pobieranie opłaty za 10 minut zabawy uważam za lekką przesadę!

Dużym minusem zwłaszcza w lecie jest brak klimatyzacji w pokojach! Nasze okna akurat nie wychodziły na słoneczną stronę i w pokoju było znośnie. Ale nie wyobrażam sobie jak mieszka się w pokoju, do którego słońce próbuje wedrzeć się przez całe popołudnie…

A jak jesteśmy przy pokojach… Jak napisałam wcześniej, plusem jest to, że są duże. Ale ktoś, kto je projektował chyba nie do końca przewidział sytuację, gdy do pokoju dostawia się inne łóżko. Domyślam się, że w standardowym pokoju łóżko 2-osobowe stoi na środku „tylnej ściany” pokoju. W takim ustawieniu każdy z gości ma nad / obok głowy lampkę nocną. ALE! Gdy podwójne łóżko jest przesunięte na bok, tak aby zmieściła się dostawka, lampki nocne i ich włączniki są dosłownie nad głową. Nie raz zdarzało się w nocy, że Pola śpiąca na dostawce włączała głową światło w pokoju. Problemu by nie było, gdyby lampki były wyżej, ale są gdzie są i wyszedł z tego taki właśnie kwiatek.

hotel mazurski raj pokój z dostawką
Tak wygląda pokój 2-osobowy z 2 dostawkami w hotelu Mazurski Raj.

Pokój jest wyposażony skromnie, ale w końcu to tylko 3 gwiazdki, a nie 5. Są szklanki i woda mineralna, ale nie ma czajnika. A to dość ważny element w przypadku, gdy podróżuje się z małym dzieckiem, które w nocy jeszcze je i to w dodatku mleko modyfikowane lub kaszkę. Trzeba wtedy pamiętać o zabraniu własnego czajnika podróżnego. No i w pokoju nie ma lodówki, więc jeśli ktoś planował przechowanie jogurtów, czy innych serków dla dzieci tudzież chciał sobie schłodzić piwko – tu nie ma takiej opcji. Ale czy się przyjechało z dziećmi małymi, czy z większymi ważną rzeczą w pokoju jest telewizor! Tu co prawda jest, ale wyświetla tylko 6 kanałów, przy czym są to jedynie kanały reżimowej telewizji TVP. Nas ratował kanał TVP Sport, bo przynajmniej mogliśmy czasem pooglądać mecz siatkówki, czy zawody lekkoatletyczne w Oregonie. Bajek dla Tobka niestety nie było, ale nawet podobało mu się jak „pan rzucał kijkiem”, czyli zawody w rzucie oszczepem 😀

Rozczarowały mnie jeszcze 2 rzeczy. A w zasadzie 3. W opisie hotelu przeczytałam, że jest tam sala gimnastyczna, stół do ping-ponga, korty tenisowe, piłkarzyki i kręgielnia. Na miejscu okazało się, że z powodu rozbudowy hotelu sala gimnastyczna nie działa. Aby zagrać w ping-ponga trzeba mieć własne paletki, piłkę i siatkę(!), a tego ze sobą nie mieliśmy. Kręgielnia na szczęście działała (2 tory, stan jak na zdjęciach na stronie hotelu) i wbrew moim obawom wcale nie była oblegana. Minusem było jedynie to, że tory były trochę krzywe i kule w połowie drogi „zjeżdżały” na bok.. Obok torów stały 2 stoliki z piłkarzykami, ale widać, że wiele już przeszły 😀 Choć Tobiś bardzo chciał zagrać „w piłkę” to miałam obawy, czy przez przypadek nie wybije mu oka, bo rączki były pozbawione zabezpieczającej gumy. Ze stolika wystawały po prostu metalowe rurki, które Tobek miał na wysokości twarzy. A wystarczyłoby wymienić stoliki na nowsze i na pewno cieszyłyby się większym wzięciem zwłaszcza przy brzydkiej pogodzie..

kręgielnia hotel mazurski raj
Kręgielnia w hotelu Mazurski Raj.

Jak widzisz sporo jest takich małych „detali”, które jak się zbierze do kupy to kładą rysę na całościowym wizerunku hotelu. Hotel nie jest zły, ale raczej nie będę go polecać rodzinom z dziećmi.

Podsumowanie

Każdy z nas miał inne odczucia po powrocie do domu. Najbardziej z wyjazdu zadowolone były dzieci! Pola się wyszalała w wodzie i na animacjach. Tobkowi podobał się hotel, cymbergaj i fakt, że mógł sobie sam nakładać płatki do mleka ze specjalnych pojemników z pokrętłem (takich cudów w domu nie mamy). Dla mnie hotel był okej, choć żałowałam, że nie popływałam w basenie. Ale na pewno odpoczęłam! Nie musiałam gotować, sprzątać, przeczytałam 2 książki, zrelaksowałam się. Pan Mąż, który nie lubi leżeć plackiem na plaży i książek nie czyta twierdzi, że trochę się wynudził. Brakowało mu „animacji dla dorosłych”. Co prawda blisko hotelu jest wypożyczalnia skuterów wodnych, ale cena 150zł za 15 minut zdecydowanie nas / Pana Męża zniechęciła.

Za to pożyczyliśmy sobie Chill Boat, czyli elektryczny rowerek wodny (120 zł / 1h) i w zasadzie to była nasza jedyna lokalna atrakcja. Nie zdecydowaliśmy się na żaden rejs statkiem po jeziorze, bo biorąc pod uwagę reakcje Tobka na różnego typu „atrakcje” miałam obawy, co zrobimy jak po wypłynięciu na jezioro zbój nagle stwierdzi, że mu się nie podoba i chce wysiadać? Udało nam się za to zwiedzić trochę okolice, trochę poznać swój własny kraj o czym napiszę w kolejnym poście, ale jednak kolejne wakacje będziemy chcieli spędzić w innych okolicznościach przyrody.

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj