Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Atrakcje dla dzieci na Mazurach

„Atrakcje dla dzieci w Ruciane Nida” takie właśnie hasło wpisywałam w wyszukiwarkę przed naszym wakacyjnym wyjazdem do Mazurskiego Raju. Liczyłam, że wyszukiwarka podpowie co możemy zobaczyć i gdzie pojechać z dziećmi, żeby się nie nudzić. Małym utrudnieniem było to, że między naszymi dziećmi jest duża różnica wieku – Tobiasz 4 lata i Pola 12. On jest małym szkarbem, ona nastolatką. Jemu do szczęścia wystarczy kawałek terenu do biegania, dla niej plac zabaw to już „dziecinada”.

Pola jest bardzo otwartym dzieckiem, bardzo lubi naturę, kocha wszystkie zwierzęta, uwielbia rysować. Za to nie lubi się męczyć i zbyt długo chodzić „bez celu”. Tobiasz z kolei lubi biegać i potrzebuje być w ciągłym ruchu, nie interesują go zwierzęta (z wyjątkiem kota sąsiadów i naszego chomika). Nie zawsze ma ochotę na plac zabaw, nie lubi tłumów, bywa tak, że jakieś miejsce mu się nie podoba i wtedy najlepiej jest szybko z niego wyjść. Znaleźć atrakcję dla takiej dwójki nie jest łatwo.

Serio TO są atrakcje dla dzieci na Mazurach??

No więc wsadziłam nos w laptopa przed naszym wyjazdem, przygotowałam kartkę i długopis do robienia notatek i… I trochę mnie wbiło w krzesło. Patrzę, szukam i na większości stron widzę te same propozycje. Bunkry węzła obronnego Ruciane-Guzianka. Dom Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Wyłuszczarnia nasion. Osada Galindia. Śluza Guzianka. Ratusz w Piszu i baba pruska… Serio stary dom pisarza może być atrakcją dla 4-latka? I czy wyłuszczarnia nasion zainteresuje 10-latka? A czy powojenny bunkier to jest to, co wywoła uśmiech na twarzy 5-latka? Nie każde dziecko interesuje się historią, nie każde lubi odwiedzać stare domy.. Serio to są atrakcje dla dzieci na Mazurach??

Atrakcja warta wydania pieniędzy – Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie

Dobrze, że między tymi miejscówkami pojawiła się propozycja wizyty w Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, bo to już jest coś co może spodobać się dzieciom w różnym wieku! Tam właśnie pojechaliśmy już drugiego dnia naszego pobytu na Mazurach. Park jest otwarty codziennie od 9:30 do 18, ale warto sprawdzić aktualne godziny otwarcia na Facebooku. Przy parku jest kilka darmowych parkingów. Niestety nie są zacienione. Co ważne, jak nie najważniejsze – za bilety można płacić tylko gotówką! Co równie ważne – przy parkingu jest stoisko, gdzie można kupić wodę, drobne przekąski i pamiątki. Park zwiedza się z przewodnikiem, nie ma innej opcji. Gdy przed wejściem zbierze się grupa, przewodnik zaczyna oprowadzanie. Nam się udało dość szybko znaleźć wolne miejsce na parkingu i dołączyć do grupy, która akurat zaczynała wycieczkę.

park dzikich zwierząt w kadzidłowie paw

Trafiła nam się bardzo fajna i kontaktowa przewodniczka. Nie dość, że ciekawie opowiadała o zwierzętach to chętnie z nami rozmawiała i odpowiadała na pytania. Cała wycieczka zajęła nam około półtorej godziny. Teren parku jest naprawdę olbrzymi! Podczas spaceru wchodzi się bezpośrednio na zagrody ze zwierzętami. Drogę można pokonać z wózkiem, ale może to być momentami uciążliwe ze względu na to, że większość bram między zagrodami jest zamknięta. Aby dostać się „na drugą stronę” trzeba wspiąć się po drewnianej drabinie, takiej samej jakie montowane są przy zjeżdżalniach dla dzieci – i zejść z drugiej drabiny po drugiej stronie ogrodzenia. Ta wspinaczka na i z ogrodzenia to też frajda dla dzieci, bo to coś innego i dużo bardziej atrakcyjnego niż zwykłe przejście przez bramkę 🙂

Bociany park dzikich zwierząt w kadzidłowie
Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie

W parku można spotkać swobodnie chodzące sobie pawie, czarne bociany, mnóstwo ptactwa.. Można karmić z ręki kupioną przy parkingu marchewką osiołki, daniele, kozy.. Można zobaczyć żyjące w lesie wilki, rysie (nam akurat się to nie udało), łosie, jelenie.. Dla nas i dla Poli na pewno była to fajna wycieczka. Dla Tobka średnio, bo jak wspomniałam wcześniej – zwierzęta nie są tym, co go tak naprawdę interesuje. Ale dał radę i tylko trochę marudził 😉 Faktem jest, że trafiła nam się mocno słoneczna pogoda i zapas wody jaki ze sobą zabraliśmy był za mały. Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się aż tak dużego słońca. Ale lepiej tak, niż jakby miało lać!

park w kadzidłowie

Ceny biletów – normalny 30 zł, ulgowy 15 zł.

Rejs statkiem

Rejs można sobie zorganizować na wiele sposobów. Można popływać po jeziorze, można też skorzystać ze statku jak z tramwaju wodnego i popłynąć sobie np. do Mikołajek. Na rejs się nie zdecydowaliśmy z jednego głównego powodu. Co zrobimy, gdy po 5 minutach Tobek powie nam, że on chce wracać? Że mu się nie podoba? Przecież nie wyskoczymy nagle ze statku! Jego reakcje są często nieprzewidywalne, a krzyki na znak „nie podoba mi się” bywają naprawdę hartkorowe! Do tego w ostatnim czasie nie wiem skąd i gdzie nauczył się głośno piszczeć. Potrafi tak pisnąć, że człowiekowi aż dzwoni w uszach. Być może by mu się spodobało, być może nie. I co wtedy? A ponieważ sami nie jesteśmy zapalonymi fanami pływania i żeglowania, to po prostu odpuściliśmy sobie rejs statkiem po mazurskich wodach. Po co psuć innym turystom wakacje?

ALE! Jeśli jest się nad jeziorem to warto choć trochę to wykorzystać i jeśli nie rejs, nie kajak, to chociaż wypożyczyć rower wodny! Mając na względzie nieprzewidywalność zachowań Tobka zdecydowaliśmy się na rower elektryczny. Obawialiśmy się, że przy próbie zmiany osoby pedałującej może dojść do niepotrzebnych stresów.. Rower wodny płynie wolniej, ale jest w nim więcej miejsca na nogi, jest zadaszenie i to tak naprawdę jest „chill boat”. Płynie się spokojnie i bezstresowo. Sterowanie jest proste i większość naszego godzinnego rejsu sterował Tobiś!

Rower wodny elektryczny na Mazurach
Tobiś steruje naszym rowerem wodnym.
Chill boat na Mazurach

Z kolei w okolicy można wypożyczyć kajak i spłynąć nim szczerze mówiąc nie pamiętam jak i gdzie 😀 Ale ponieważ kajaki to nie nasze klimaty, więc wybacz, że nie podam więcej szczegółów. Natomiast jest tu sporo wypożyczalni i tras, więc jeśli kogoś ten temat interesuje to wierzę, że znajdzie w Internetach potrzebne informacje.

Pisz i świetny plac zabaw

Do Piszu pojechaliśmy „na wycieczkę” i „na lody”, bo to jedna z najbliżej położonych miejscowości przy Ruciane-Nida. Szukając ciekawych atrakcji w tym miasteczku nie znalazłam tak naprawdę niczego, co mogłoby zainteresować moje dzieci. Bo czy mazurskie atrakcje w postaci ratuszu, kościoła Jana Chrzciciela, czy cmentarza z czasów I wojny światowej je zainteresują? Szczerze wątpię.

pisz rzeka
W piszu w ramach atrakcji dla dzieci można przepłynąć się statkiem „Smętkiem”.
opiniemamy pisz rzeka

Miasteczko jest niewielkie. Łatwo w nim zaparkować i trafić do centrum. Tak naprawdę postanowiliśmy iść „przed siebie”, szukać lodów i być może czegoś ciekawego. Minęliśmy ratusz, kawałek dalej znaleźliśmy 2 fajne lodziarnie (w jednej serwowano lody bananowo-bazyliowo-pomarańczowe) i kładkę nad rzeką. A po drugiej stronie rzeki – duży plac zabaw! Dlaczego nikt nigdzie nie wspomniał o tym miejscu? Plac był fantastyczny i świetnie położony! Jeśli będziesz chciała do niego trafić, wystarczy kierować się na pomnik Melchiora Wańkowicza, bo plac jest tuż obok.

Pisz plac zabaw
Plac zabaw w Piszu, obok pomnika Melchiora Wańkowicza.

Jest tam wielka konstrukcja statku ze zjeżdżalniami, drabinkami do wspinaczki, okienkami, tajnymi przejściami – naprawdę super sprawa! Obok są huśtawki, w tym jedna dla osób niepełnosprawnych i poruszających się na wózkach. Przyznam szczerze, że pierwszy raz widziałam coś takiego, a to przecież genialny pomysł. Obok konstrukcji rosną wielkie drzewa, które dają cień. Niestety do „statku” trafiliśmy w godzinach południowych i musieliśmy chować się „pod pokładem statku”, żeby nie stać w słońcu. Ale jeśli wybierasz się w te okolice z dziećmi, gorąco polecam!

pisz plac zabaw statek
tajne przejście statek w piszu
Pisz atrakcje dla dzieci na Mazurach

Tor saneczkowy w Mikołajkach

Do Mikołajek chcieliśmy się wybrać z kilku powodów. Po pierwsze jest tam Aquapark Tropicana w Hotelu Gołębiewski. Po drugie to podobno ładne miasteczko. I po trzecie – jest tam tor saneczkowy 🙂 Nasze plany zostały jednak szybko zweryfikowane, bo okazało się, że za półtorej godziny zabawy w aquaparku za naszą czwórkę musimy zapłacić 400 zł. A biorąc pod uwagę, jak duży jest hotel Gołębiewski i ile osób może być w środku, uznaliśmy, że ten pomysł jest nietrafiony. ALE! Zjazdu na saneczkach sobie nie odpuściliśmy 🙂 Miałam obawy, czy tak małe dziecko jak Tobek może korzystać z tej atrakcji, ale małe dzieci zjeżdżają razem z rodzicami. Są przypięte pasami, a prędkość zjazdu reguluje rodzic.

Tu ważna uwaga – za zjazd płaci się punktami nabitymi na specjalną kartę, którą kupuje się jedynie za gotówkę w automacie przy torze! Cena jednego zjazdu dla osoby dorosłej to 10 pkt (1 pkt = 1 zł). Dzieci do lat 8 mają 50% zniżki. Minimalna ilość punktów jaką można wykupić to 25 zł. Do ceny karty trzeba doliczyć 10 zł kaucji. Warto dobrze wyliczyć sobie punkty jakie kupujemy, bo przy zwrocie karty dostaniemy jedynie kaucję. Za niewykorzystane punkty automat nam nie zwróci!

Tor saneczkowy w Mikolajkach
Atrakcje dla dzieci na MAzurach tor saneczkowy

Zjazd ma długość 520 metrów i maksymalna prędkość jaką mogą osiągnąć sanki to 40 km/h. Pomimo ładnej pogody i szczytu sezonu, nie staliśmy zbyt długo w kolejce. Dosłownie kilka minut. Wszystko idzie sprawnie i jeśli lubicie tego typu atrakcje, to polecam! 🙂 A jeśli macie w rodzinie małe dzieci albo takie, które boją się prędkości, to obok jest całkiem spory, ogrodzony plac zabaw z dużą ilością ławeczek. Część rodziny może tu poczekać, gdy druga część bawi się na torze. Przy hotelu Gołębiewski jest też stajnia z kucykami, gdzie można wykupić dziecku „spacer na kucyku”. Pewnie gdyby Pola była młodsza, to by nie odpuściła takiej okazji 🙂 Ale etap koników jest już za nami, a jeśli chodzi o Tobka, to jak wspomniałam wyżej – zwierzęta go średnio interesują 😀

Po Mikołajkach fajnie się spaceruje. Jest tu bardzo dużo lodziarni, restauracji, kawiarni, o sklepikach z pamiątkami nie wspominając. Byliśmy tu w ciągu tygodnia i było naprawdę sporo ludzi! Nie chcę wiedzieć jak wyglądają tu weekendy!

Podsumowanie

Jak zapytałam moje dzieci co im się najbardziej podobało na wakacjach to Pola odpowiedziała, że „Piana party” zorganizowane w hotelu, a Tobiś – że hotelowy cymbergaj! 😀 Morał z tego taki, że moje dzieci nie potrzebują wyszukanych wycieczek. Wystarczy im, to oferuje hotel 😀

ALE! Jeśli znasz fajne miejsce dla dzieciaków na Mazurach, daj znać w komentarzu, może inni dzieci mają inne oczekiwanie niż moje i skorzystają z Twoich sugestii? 🙂

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj