Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Jak rozmawiać z nastolatką i nie zwariować?

To, że dzieci teraz szybciej dojrzewają to wiem. Że dziewczynki dostają miesiączkę w wieku 11-12 lat też wiem. Ale nie spodziewałam się takich trudności „komunikacyjnych” z moją córką zaraz po przekroczeniu przez nią 10 lat! Jakoś jej okres dojrzewania wydawał mi się taaaaki odległy! A tu bach, moja córka to już nastolatka!

Dlaczego moje dziecko się zmieniło?

Myślę, że w dużej mierze nałożyło się na to kilka czynników. Dojrzewanie i zmiany w jej fizyczności plus hormony to jedno. Ale pojawił się też młodszy brat, który wymaga ciągłej uwagi i poświęcania mu czasu. Mojego czasu! Przestałam być tylko dla niej. Pandemia i zdalne nauczanie też zrobiły swoje. I nie chodzi mi nawet o brak kontaktu z rówieśnikami. Bo przez cały czas zamknięcia szkoły Pola chodziła 3 razy w tygodniu na siatkówkę, nie siedziała non stop tylko z nami. Sporo też w tym czasie miała turniejów i jak gdzieś jechała z dziewczynami, to z reguły na cały dzień.

Ale przez to, że nie musiała rano wcześnie wstawać, nie musiała się ubierać i mogła do południa siedzieć w piżamie na lekcjach online to mocno się rozleniwiła. Na wysyłanie zadań był z reguły deadline, ale nauczyciele często pozwalali dosłać zadania później. W końcu każdy mógł powiedzieć, że miał problem z komputerem albo Internetem, czyli w wysłaniu zadania przeszkodziła siła wyższa. Umówmy się, lekcje zdalne to nie są normalne lekcje. Nie trzeba być tak bardzo skoncentrowanym i uważnym. Wiele dzieciaków podczas zdalnego nauczania grało w gry na telefonie, oglądało tv. W końcu włączenie kamerki nie było obowiązkowe, a głos można było wyłączyć. I to chyba najbardziej rozleniwiło dzieci i pokazało, że „nic nie muszą…”. Z kim nie rozmawiam, każdy rodzic skarży się na to samo – zdalna edukacja rozleniwiła ich dzieci, spadł szacunek do nauczyciela, szkoły, zaczęły się głupie pomysły…

Ile razy mam Cię prosić o …?

To wszystko rosło i nawarstwiało się. I w końcu zaczęło dochodzić do sytuacji, w których nerwy mi i Panu Mężowi zaczęły puszczać. Ile razy można prosić nastolatkę o zaścielenie łóżka? O posprzątanie na biurku i wyrzucenie śmieci spod niego? A o odniesienie talerza do zmywarki po sobie? I wyrzucenie skórek z mandarynki do śmieci?

W szkole nagle też oceny jakby zaczęły być gorsze niż jeszcze pół roku temu. Zaczęły pojawiać się braki zadań. Na moje pytanie Dlaczego? Najczęściej nasza nastolatka odpowiadała: Nie wiem. Albo Nie zauważyłam na Teemsach, że jest coś zadane. Wiem, że te oceny do niczego jej w życiu nie będą potrzebne. Bo kto w dorosłym życiu pamięta co miał na pierwszy semestr 7 klasy z geografii albo z matematyki? A nawet, to do czego ta informacja mu się dziś w życiu przyda? Przecież nie będzie kartą przetargową przy rekrutacji na wyższe stanowisko w pracy! Ale bez względu na to, czy jesteśmy zwolennikami zadań domowych czy nie, jeśli nauczyciel coś zadaje, uczeń powinien to zrobić. Nie zawsze to, co szef nam każe w pracy robić nam się podoba, ale robimy, bo na tym to polega. Niestety 😀 Szef wymaga – podwładny musi wykonać.

Czym jest TUS?

Olewanie i stopniowo coraz częstsze podnoszenie głosu w przypływie emocji zaczęło pojawiać się u naszej nastolatki coraz częściej. Emocje! To coś z czym ewidentnie wiązało się zachowanie córki. Nadmierna reakcja na nasze żarty, polecenia, słowa. Jak nic, hormony. Znajoma męża pocieszyła go mówiąc, że „Byle do 16 roku życia! Potem będzie lepiej!” Ale czy my dotrwamy do tego czasu? 😉 Ja jak to ja, zaczęłam szukać jakiś mądrych książek na ten temat i dobrych rad. Trafiłam w ten sposób na warsztaty dla dzieci w wieku od 11 do 13 lat pod hasłem Trening umiejętności społecznych. W opisie zajęć przeczytałam, ze dzieci uczą się m.in. rozpoznawać przeżywane emocje, kontrolować sposoby odreagowania napięcia emocjonalnego i fizycznego, czy regulować spontaniczne reakcje. Plan obejmował 10 spotkań po 45 minut w grupie max. 5 dzieci.

Zapisałam Polę i liczyłam, sama nie wiem – na cud po 10 spotkaniach? Po każdych zajęciach pytałam ją co robili, czy się dobrze bawiła, ale dość niechętnie odpowiadała. Uznałam, że być może rozmawiali tam o takich sprawach, o których nie chce nam mówić. I przestałam pytać. Czy w jej zachowaniu się coś zmieniło po warsztatach? Trudno powiedzieć, ale jakiejś spektakularnej zmiany nie odczuliśmy..

Czyja to wina?

Czułam, że to nie tylko wina córki. Że ja też nawalam. Gdy Tobek miał gorszy dzień, więcej marudził i jęczał nie-wiadomo-o-co, a do tego córkę wołałam po raz 5ty na kolację, a ona wciąż siedziała z nosem w telefonie i w swoim świecie, puszczały mi nerwy. Najpierw było darcie się, żeby łaskawie zeszła na dół co powodowało, że i ona zaczynała się drzeć. Na to ja krzyczałam do niej, żeby nie podnosiła głosu na mnie, a ona, że to ja zaczęłam.. Jak mi żyłka zaczynała pękać, to choć zarzekałam się, że przy dzieciach nie będę przeklinać, to wyrwało mi się parę razy „k..ura”, bo nerwy mi puszczały. A potem sama siebie ganiłam w myślach, że co za przykład matki ze mnie. Że znowu nerwy mnie poniosły i że przy awanturze z córką oberwało się przy okazji Tobkowi, a gdy to zbój wyprowadził mnie z równowagi – obrywało się Poli.

Ale ja też mam swoje granice wytrzymałości i cierpliwości. Też jestem człowiekiem. Tak sobie myślę, że być może gdyby ktoś nam pomagał – jakaś babcia zabrałaby Tobka na 2 godziny na plac zabaw i przy okazji Polę na lody..? Albo gdybym mogła w spokoju ugotować obiad i posprzątać dom, a ktoś by w tym czasie pobawił się z dziećmi w ogrodzie? Tak, żebym nie była co chwilę odciągana od tego co robię wołaniem „Mamooo, siku!” albo „Mamooo, bo on mnie ciągnie za włosy!„.

Nie wiem jak Ciebie, ale mnie strasznie irytuje jak coś robię, a ktoś mnie non stop dekoncentruje i odciąga od roboty. Więc może, gdybym ktoś nam od czasu do czasu pomógł ta moja żyłka nie pękałaby tak często? Ale nikt nam nie pomaga, ze wszystkim musimy radzić sobie sami. Dlatego jak zobaczyłam w księgarni książkę „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały jak słuchać, żeby z nami rozmawiały” nie wahałam się ani chwili.

Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały..?

Miałam cichą nadzieję, że otworzę książkę w domu i znajdę tam złote rady. Co robić, gdy córka podnosi na mnie głos? Co mówić, żeby zaczęła w końcu sprzątać swój pokój? I co robić, gdy po raz 3ci proszę ją o coś i nic?

nastolatka jak mówić do nastolatków książka

Niestety, gdyby takie rady istniały, wszyscy rodzice by je stosowali i nie mielibyśmy problemów z dziećmi w wieku dorastania. Ale każde dziecko jest inne, w każdym domu są inne warunki, zasady i zwyczaje. I nie da się podać jednego, cudownego sposobu na przeżycie dorastania swoich dzieci. A szkoda 😉

Książka to tak naprawdę zbiór rozmów autorek z grupą amerykańskich rodziców mających problemy ze swoimi dziećmi i szukającymi sposobów na ich rozwiązanie. Jak sobie radzić z emocjami? Jeśli nie karać, to co? Co jest dla nastolatków ważne? No i jak z nimi rozmawiać, żeby rozmowa nie zamieniła się od razu w kłótnię?

jak mówić do nastolatków żeby słuchały

W książce jest mnóstwo przykładów konkretnych zachowań dzieci. Sporo przedstawionych jest w formie komiksu. Autorki pokazują jak inaczej poprowadzić rozmowę z nastolatkiem, żeby nie trzasnęło drzwiami, żeby dana sytuacja się nie powtórzyła i aby dziecko wiedziało, że coby się nie działo – rodzic zawsze będzie obok. Czytając książkę ma się wrażenie, że to jest przecież takie proste! Dlaczego ja tak nie zrobiłam wcześniej? Ale z drugiej strony.. to jest cholernie trudne! Bo trzeba zmienić swoje podejście i przede wszystkim nie dać się ponieść emocjom. A to chyba jest najtrudniejsze!

nastolatka ksiażka
Fragment książki „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały…”

A jak wyglądała Twoja relacja z rodzicami w wieku nastoletnim?

Po drugie – trzeba spróbować postawić się po drugiej stronie. Przecież my też, kiedyś, niedawno 🙂 byliśmy nastolatkami. I też nie byliśmy święci! Też popełnialiśmy błędy, dostawaliśmy uwagi w szkole, chodziliśmy na wagary, próbowaliśmy palić papierosy i pić piwo. Co robili wtedy nasi rodzice? Czy my dziś nie powielamy ich zachowań, których wtedy mieliśmy serdecznie dość? No właśnie…

Autorki dają wskazówki jak zmienić sposób rozmowy z dzieckiem, aby rozmowa przyniosła oczekiwany przez nas skutek. Albo chociaż dała dziecku do myślenia. Tyle albo aż tyle. Łatwo nie jest, ale widzę po sobie, że faktycznie jeśli nie wybucham od razu złością, tylko biorę głęboki wdech i staram się spokojnie powiedzieć o co mi chodzi, to córka nie podnosi na mnie głosu. A to jej się wcześniej często zdarzało. W ogóle zauważyłam, że próba podejścia do niej jak do Tobka, tzn. głęboki wdech nosem i wydech ustami też się sprawdza 🙂 Próba postawienia się na jej miejscu i spojrzenia na sytuację z jej punktu widzenia, też daje mi nieco inny obraz niż zakładałam na początku.

Na koniec trochę prawdy 😉

Ale nie będę kłamać, że teraz jestem super spokojną mamą, a moja nastolatka stała się aniołkiem. Wciąż zdarza mi się wybuchnąć i puścić dym uszami. Pola nadal potrzebuje czasem kilku powtórzeń tego, co ma zrobić zanim zrobi. I wciąż przyłapuję się na tym, że zamiast (jak radzą autorki) powiedzieć co czuję, czego oczekuję, pokazać jak można poprawić zachowanie i pokazać wybór, to krzyczę, straszę zabraniem telefonu i myślę o tym, co spakować do walizki i gdzie uciec od wrzasków zbója. Bo dałam mu lewą rękę, a nie prawą, a córka kolejny dzień nie jest w stanie odkurzyć w swoim pokoju..

Nastolatka

Książkę „Jak mówić do nastolatków, żeby nas słuchały jak słuchać, żeby z nami rozmawiały” najtaniej znajdziesz na allegro.

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj