Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Dziś jestem dumna. Z siebie.

Jak często jesteś z siebie dumna? Coś mi się wydaje, że prawie nigdy.. Ciągle dążymy do pełnej perfekcji i nawet jak nam się uda, to zawsze znajdziemy COŚ, co można było zrobić jeszcze lepiej. Za to z dzieci jesteśmy dumne codziennie! Bo samo zasznurowało buty, ładnie namalowało kotka, przyniosło piątkę z angielskiego..

Gdy odbierałam wczoraj Tobka ze żłobka, pani pokazała mi jego pracę plastyczną. Przyklejali kulki z bibuły na wydrukowane na kartkach parasolki i kulki z plasteliny jako kropelki deszczu. Powiedziała, że całą pracę zrobił sam! Wszystkie panie były pod wrażeniem. A ciocia, która była u nich na zastępstwie ze starszej grupy nie może się doczekać, kiedy Tobiś trafi pod jej skrzydła. Bo taki grzeczny i zdolny plastycznie! A mnie w tym momencie łzy same napłynęły do oczu i jedyne co zdołałam wykrztusić to „Dziękuję!”. Od razu przypomniało mi się jak rok, może nawet niecały rok temu panie w żłobku zwracały mi uwagę, że Tobek nie chce rysować. Nie chce w ogóle brać udziału w jakichkolwiek pracach plastycznych. Że wypuszcza plastelinę, kredki z rąk, no nie idzie z nim nic zrobić…

A teraz? Pomyślałam sobie wtedy, że jestem z siebie dumna! I z niego! Małymi krokami, przez zabawę, nic na siłę i w sumie bez żadnej pomocy z zewnątrz udało się wyprowadzić Tobka z tych najgorszych oznak nadwrażliwości na dotyk. Trochę na wyczucie, coś tam podpowiadała intuicja, coś wyczytałam w necie.. I tak to jakoś poszło! Bardzo duży postęp zrobił Tobiś już w okresie przymusowego siedzenia w domu z powodu covidu. Choć możliwości były ograniczone, bo przecież większość sklepów nie funkcjonowała, to jednak udało się domowymi sposobami wpłynąć na poprawę „Tobkowego dotyku”. Niektóre z zabaw pokazywałam w relacjach na fb lub stories na insta. Jeśli jeszcze nie polubiłaś moich profili w social mediach to serdecznie Cię tam zapraszam.

Jak walczyliśmy z nadwrażliwością na dotyk?

Pola przy mojej niewielkiej pomocy zrobiła dla brata „ścieżkę sensoryczną”. Użyła kartonu, gąbek do mycia naczyń, grubego sznurka, folii bąbelkowej i zakrętek od mleka. Można do tego też użyć miękkiego lub szorstkiego materiału jak np.polar, gumowej wycieraczki „z kolcami”, czy patyków. Generalnie wszystko co ma jakąś fakturę i co jest bezpieczne przy nadepnięciu nadaje się na ścieżkę. Do starej formy na ciasto wrzuciłyśmy piasek kinetyczny, a do tego włożyłyśmy foremki ze starych zestawów ciastoliny (to są foremki takie jak do piasku, ale duuużo mniejsze).

Do wanny zaczęłam wlewać płyn, który powodował wytworzenie się piany. Początkowo zbój nie chciał nawet nogi do wanny włożyć, ale pomału, pomału i w końcu piana okazała się być fajna. Bo np. można w niej schować gumową kaczuszkę. No i klasyczna zabawa – szukanie skarbów w misce suchego ryżu, kaszy. Początkowo Tobiś nie chciał nawet palca tam włożyć. Ale stopniowo doszliśmy do etapu, że grzebie tam całą ręką i szuka kluczyka, piłeczki, czy drewnianego klocka.

Inna zabawa to rzucanie piłkami sensorycznymi do kubka/ pudełka. Można je kupić na allegro, chociażby w tym sklepie.

To wszystko nie jest jakoś wybitnie skomplikowane. Nie trzeba jechać do sklepu i wydawać miliona monet na nowe zabawki, które mają pomóc dziecku. Grunt to mieć pomysł albo gdzieś o nim przeczytać i próbować go sprzedać dziecku. Bo nie każde dziecko wejdzie w każdą zabawę. U nas na przykład bardzo długo był opór do zabawy plasteliną. Nie i już. Więc na jakiś czas ją schowałam. Łaskotanie piórkiem, czy mycie gąbką do tej pory bywa nieakceptowane. Ale nie naciskam. Co jakiś czas robię podchody i próbuję od nowa, a jeśli dalej jest protest, to znowu odpuszczam itd.

Internety internetami, ale diagnozy nie postawią

Dużo nam też dała wizyta u terapeutki integracji sensorycznej. Nie dość, że powiedziała co u Tobka „nie gra”, to jeszcze dała nam cały szereg wskazówek co i jak powinniśmy ćwiczyć, aby pomóc mu w prawidłowym rozwoju. I jeszcze pokierowała nas do miejsca, gdzie odbywają się zajęcia terapeutyczne dla dzieci z różnymi problemami. Tam właśnie chodzimy na logorytmikę i multisensorykę (pisałam o tym w ostatnim poście). Co ciekawe, albo nie tyle co ciekawe, co smutne – żaden pediatra nie zwrócił wcześniej uwagi na te jego problemy. Każdy twierdził, że „wyrośnie z tego”. A to niestety tak nie działa!

Pomimo tego, że jest już o niebo lepiej, to przed nami wciąż dużo pracy. Dziecko rośnie, a problemów niestety nie ubywa. No i same się nie rozwiążą. Jeśli Twój maluch rozwija się prawidłowo, to super. Ale jeśli ma jakiekolwiek trudności, to nie możesz zostawić go samemu sobie i czekać, aż z tego wyrośnie. Być może kiedyś faktycznie z tego wyjdzie. A być może nie? I wtedy i on się będzie męczył, i Ty jako rodzic też. W naszym przypadku, brak pomocy Tobkowi w jego problemach z odpowiednią reakcją na bodźce, mógłby przyczynić się do jego nadmiernej agresji albo nawet autoagresji. A stąd już niedługa droga do nieszczęścia i plucia sobie potem w brodę, że „A gdybym wcześniej….”

Cieszę się, że posłuchałam intuicji i w porę zabrałam się do pracy z Tobkiem. Przed nami jeszcze długa droga, ale i tak jestem dumna z tego, co udało nam się do tej pory osiągnąć. Jak mówi stare powiedzenie – w rodzicielstwie najtrudniejsze jest pierwsze 30 lat.. Więc jeszcze sporo wyzwań przede mną! 🙂

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj