9 miesięcy w wersji rodzinnej 2+ 2 zleciało jak pstryknięcie palcami.. Bywało ciężko, a nawet bardzo ciężko.. Jak bym miała porównać pierwsze miesiące z Polą jako noworodkiem i pierwsze miesiące z Tobkiem to w zasadzie jak wakacje na Bali i harówka w kopalni. Jak góra i dół. Ogień i woda. Totalne przeciwieństwa.
Z Polą było totalnie bezproblemowo. Macierzyństwo było pełne lukru, czyli takie jakie podobno nie istnieje. No to ja obalam tę tezę, bo jednak można trafić na dziecko, z którym jest cud miód pomarańcze. Przy którym można spokojnie wypić CIEPŁĄ kawę, być w miarę wyspanym, mieć czas na prasowanie, gotowanie, prysznic i nawet na książkę. Które nawet przy ząbkowaniu daje rodzicom żyć. Które je, to co dostanie i nie wybrzydza. W wózku i aucie zasypia, nie płacze przy obcych i daje w nocy pospać. Po prostu bajka!
Ale może być i mniej różowo..
Można trafić na dziecko, które dużo płacze, nie lubi jeździć samochodem, w nocy woła co godzinę o cycusia, a w dzień od biedy co 2. Nie chce pić z butelki, a na „normalne jedzenie” nawet nie spojrzy. Jeśli zabiera się je do parku, to nie można przysiąść na ławce z książką jak śpi, bo wózek musi być cały czas w ruchu. Więc trzeba chodzić i bujać.
To niestety nie wszystkie nasze problemy..
Nie mieliśmy szczęścia do dobrego pediatry. Tobik od początku był nieco skręcony w lewo, w literkę C. Pytaliśmy o to lekarzy przy okazji wizyt kontrolnych, czy szczepień. Ale uspokajali nas twierdząc, że „noworodki tak mają”, „wyrośnie z tego”, „to pozostałości z życia płodowego”… I faktycznie po ok 5-6 miesiącach Tobek przestał zupełnie „wykręcać się” na lewo. Ale niepokoiło nas to, że nie przekręca się na brzuch, czy plecy jak to robią inne dzieci w jego wieku. W tym wypadku pediatrzy również twierdzili, że „ma czas”, „jest duży, więc ruchowo będzie rozwijał się wolniej” itp.
Ale mimo wszystko umówiliśmy się prywatnie z fizjoterapeutą i dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko „wcale nie ma czasu”. Za to ma napięcie mięśniowe, słabe mięsnie brzucha, mięsnie boczne i zatrzymało się w rozwoju ruchowym na 5 miesiącu, a miało 7.. I jakoś ŻADEN pediatra tego NIE WIDZIAŁ!
Fizjoterapeuta pokazał nam jak mamy sadzać Tobika, jak z nim ćwiczyć, jak nosić, żeby „rozruszać” jego mięśnie boczne i brzuch. Zapisaliśmy się też na basen i mam nadzieję, że dzięki codziennym ćwiczeniom i zajęciom w wodzie szybko dorówna rówieśnikom. Nie chce nawet myśleć, co by było gdybyśmy „czekali” za radą lekarzy aż zacznie się przekręcać na plecy, czy siadać.. Pewnie nauczyłby się chodzić w wieku 2 lat …
Inny Tobka problem to zatkany kanalik łzowy w jednym oczku. Walczymy z tym prawie od urodzenia. Jest przez chwilę dobrze tzn. oko nie łzawi, nie ma mlecznej wydzieliny, a za chwilę problem wraca jak bumerang i Tobiś budzi się z zaklejonymi powiekami.. Ponoć do roku powinno to minąć. Zakrapiamy oko, masujemy, ale póki co tej walki jeszcze nie wygraliśmy.
Tak, że łatwo nie było, i nie jest. Ale mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej. Tobek jest coraz bardziej kontaktowym maluszkiem. Jako dziecko jest wesoły i lubi się śmiać. I ciągnąć za włosy 🙂 Na szczęście tym razem nie wypadły mi tak drastycznie jak po pierwszej ciąży. A teraz odrastają jak szalone!
Pomału też przestaje budzić się w nocy co godzinę, co było mega męczące. Gdyby nie kawa i możliwość odsypiania w dzień, to nie wiem jak dałabym radę funkcjonować. Taka „rwana noc” potrafi wyssać z człowieka energię na cały następny dzień i powodować frustrację.
Na szczęście organizm po paru tygodniach przyzwyczaił się do takiego trybu i już nie wstaje rano jak zombiak. Ale i daleko mi do „wyspania się”, bo Tobiś jednak wciąż budzi się w nocy te 6-7 razy. Plusem jest jedynie to, że zasypia bardzo wcześnie, bo ok. 18-19. A śpi .. Różnie. Czasem do 4:30, czasem do 6:30. Nie ma reguły. Nie ważne ile drzemek i jak długich miał w ciągu dnia, i czy zasnął po 18, czy po 19. Ale wiem, że kiedyś ten ciężki okres się skończy, bo przecież MUSi i to światełko w tunelu jakoś pozwala mi funkcjonować 🙂
Do następnego!
Oby wszystko było dobrze. Trzymam kciuki za Was 😉