Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Codzienność #2 Jak wpłynęliśmy na lepszy rozwój Tobka?

Tfu tfu (co by nie zapeszyć) odkąd Tobek śpi w swoim pokoju nasze noce się poprawiły! Jak to było wcześniej pisałam TU. Co prawda budzi się ze 2, 3 raz i chwilę jęczy. Jak nikt (czytaj JA) do niego nie przyjdzie, to złazi z łóżeczka i staje w drzwiach do swojego pokoju. Stamtąd „nawołuje” wydając swoje jęki. Ale wystarczy, że do niego przyjdę i położę się obok, a on się do przytula i zasypia w 5 sekund. Tadam! Minus jest jeden – jego łóżeczko jest długie na 160 cm. Przy moich 170 cm niestety powoduje to, że zasypiam z podkurczonymi nogami, na boku, bo inaczej nie da rady (szerokość łóżeczka to 70 cm) i po jakimś czasie budzę się połamana. Ale kij z tym, najważniejsze, że skończyły się nocne wrzaski i dramaty! I nocne karmienia! Na polu nocnego spania rozwój mamy zaliczony!

I tak się zastanawiam..

Siedzimy od ponad miesiąca w domu. W zasadzie nie robimy nic nadzwyczajnego. Nie wymyślam młodemu jakiś super kreatywnych zabaw, nie mamy pomocy Montessori, czy innych mądrych gadżetów. Co prawda próbowałam zainteresować go „zabawkami homemade”, ale słabo mi to wyszło .. Jedynie „ścieżka sensoryczna” mu się spodobała. A w ciągu tego miesiąca zauważyłam u niego TAAAKI rozwój, że aż zaczęłam się zastanawiać o co tu kurcze chodzi? Nie chodzimy też do fizjoterapeutki i przyznam się, że w masowaniu/ dociskaniu skrzacika nie jestem regularna. I tak sobie myślę, czy to fakt, że jest cały czas z nami w domu tak dobrze na niego wpływa? Czy to po prostu kwestia wieku i jakiegoś super skoku rozwojowego? Czy pomimo tego, że w żłobku mu się podobało to jednak był to dla niego tak duży stres, że „opóźniał” jego rozwój?

Są postępy!

Z dziecka, które się przytulało baaardzo rzadko zrobił nam się mały tulący się ludzik! W nocy jak do niego przychodzę, to kładzie się na boku twarzą do mnie, jedną rękę wkłada mi pod policzek, drugą mnie obejmuje i swój policzek przykłada do mojego. Tak zasypia. Rano jak wstaje, to pierwsze co to rzuca się na szyję i tulimy się i tulimy.. W ciągu dnia też lubi się do nas poprzytulać, nie ważne, czy do mojej nogi, czy mojej szyi. Rozwój w kategorii bliskość też nam skoczył na high level!

Jeszcze 2 miesiące temu, gdy dawałam Tobkowi kredkę do ręki – wypuszczał ją na ziemię jakby go parzyła. Teraz bierze kredki i bazgroli po kartkach! Podobnie jest z farbami i pisakami. Kredą na tablicy robi też coraz dokładniejsze kółka, a jeszcze 2 tygodnie temu kredką kreślił tylko linie od prawej do lewej i na odwrót. Zabawa w „Sroczka kaszkę ważyła.. ” nie wchodziła w ogóle w grę. Teraz sam chętnie wyciąga do mnie czasem rękę i pokazuje paluszkiem na otwartą dłoń, żeby mu zrobić „Sroczkę”. Mycie głowy, czy czesanie to była prawdziwa walka. Teraz sam się czasem czesze. I chętnie pozwala się „drapać” po głowie w trakcie mycia..

Ze względu na nadwrażliwość na dotyk przed erą koronawirusa wszystkie pluszaki leżały na szafce nie wzbudzając żadnego zainteresowania u skrzacika. Nawet ich nie dotykał. Teraz śpi z pluszowymi kotkami, tuli je od czasu do czasu i nie boi się pogłaskać kota sąsiadów 😀 Coraz lepiej idzie mu też wchodzenie i schodzenie ze schodów. Coraz lepiej idzie mu samodzielne jedzenie. Kiedyś do czytania wybierał tylko jedną z trzech ulubionych książeczek. Wszystkie z rymowankami. Innych nie uznawał. Teraz czytamy już praktycznie wszystkie, które mamy w domu.

Co robiliśmy?

Trudno stwierdzić co mogło aż tak skrzacikowi pomóc. Co robiliśmy? Na pewno do niczego go nie zmuszaliśmy. Nie chciał rysować kredkami? Trudno. Ale ja brałam kredki i pokazywałam mu, że rysuję kółka, słonko, kotka.. Co ważne – do rysowania mamy kredki woskowe, małe i grube, przeznaczone dla dzieci od 1 r.ż. Nie są okrągłe, a trójkątne w obwodzie, dzięki czemu są wygodniejsze dla małych rączek. Podobnie było z farbami, czy kredą. Nie chciał – nie wciskaliśmy mu ich do ręki. Cały czas do niego dużo mówimy. Tak było od samego początku i to się nie zmieniło. Do zabaw włączałam czasem pluszowego kotka. Opowiadałam, że kotek siedzi z nami i też się „bawi” pociągiem. Kotka „karmiliśmy” przy jedzeniu. Pokazywałam Tobkowi, że tak jak tulę jego, tak tulę kotka.

Przygotowałam mu kąpiel z pianą. Najpierw nie chciał wejść do wody. Dotykał piany jakby bał się, że go oparzy. Ale w końcu się przemógł i zamoczył. Podotykał bąbelki z piany i zobaczył, że to nic groźnego. W ogrodzie puszczałam mu bańki mydlane. Najpierw nie wiedział co z nimi robić, ale potem zaczął je „przebijać”. Pola zrobiła mu ścieżkę sensoryczną, wykorzystując to co mieliśmy w domu. Czyli gąbki do mycia naczyń, zakrętki z butelek, sznurek i folię bąbelkową. Na początku Tobiś niechętnie po niej spacerował, ale z czasem mu się spodobało. Czy coś z tego wpłynęło na jego rozwój? Nie wiem. Ale najważniejsze, że idziemy do przodu!

Ścieżka sensoryczna zrobiona przez Polę.

Na wszystko musi przyjść odpowiednia pora..

Widzę, że w jego przypadku jest tak, że musi najpierw oswoić się z nową rzeczą. Gdy po raz pierwszy pokazałam mu książeczkę z naklejkami wielokrotnego użytku, to rzucił nią na podłogę i nie chciał nawet zobaczyć, co to jest. Po 2, 3 dniach sam po nią sięgnął i zaczął się bawić. Podobnie było z książeczkami o Kici Koci, czy Puciem.

Jedyne co, to wciąż nie mówi, tylko czasem jęczy, a czasem rzuci sylabami w stylu ” ka ka ..” „ko ko ” „to to” „ta ta” „da da”.. Czasem (głównie w chwili płaczu) wymsknie mu się „maamaa”. No, ale nic to. Czekamy. Ruszył z opóźnieniem z rozwojem fizycznym, to – jak to stwierdziła logopeda – z mówieniem też może mieć „opóźnienie”.

Jeśli śledzicie mój fanpage lub instagram, to w zasadzie już dawno o tym wszystkim wiecie, a jeśli nie to zachęcam Was do polubienia. Wrzucam tam nie tylko zdjęcia z naszego życia, nasze pełne talerze, ale i trochę humoru, który tak bardzo przydaje się w ostatnim czasie! Mój fanpage znajdziecie TU, a moje insta odnajdzie TU.

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj