Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Bunt 2-latka, czy trudne dziecko?

Dopiero co się cieszyłam, że Tobiś przestał płakać rano przy zostawaniu w żłobku i wychodzi z niego z uśmiechem, a tu bach! Ostatni weekend mnie tak przeorał, że chyba tylko poród Tobka bez znieczulenia mnie tak wymęczył. Po słońcu przyszła taka burza, że w niedzielę wieczorem poszłam spać o 19 z myślą „Niech ten dzień się już skończy!”

Czasem świeci słońce..

Od lutego Tobiś zostaje w żłobku dłużej. Do tej pory był tam 6 godzin, od 9 do 15. Teraz zostaje do ok 16:30. Miałam dużo obaw co do tej zmiany. Od ponad pół roku odkąd wrócił do żłobka po lockdown’ie to dzień w dzień rano płacze. Do tego jakiś czas temu zaczął jeszcze wydziwiać, gdy po niego przychodziłam. Wychodził z sali, widział, że to ja, a nie Pan Tata i był wrzask, nie chciał się ubrać, zdjąć kapci.. Gdy przychodził mąż, było podobnie – bo przyszedł tata, a nie mama…

Musiałam się naprawdę nagimnastykować i użyć różnych sztuczek, żeby zdjął kapcie, ubrał kurtkę i buty. Wiem, że nie powinno się dzieci okłamywać. Ale czasem mówiłam, że widziałam na parkingu kotka (a Tobek kocha kotki) i jak się szybko ubierzemy to może go jeszcze zobaczymy. Tak, wiem, zła matka ze mnie, ale z powodu tych malutkich kłamstewek nie będę się biczować. Przecież to nie moja wina, że po wyjściu ze żłobka kotka już nie było na parkingu? 😉 Za to pod drzwiami stała już kolejka rodziców po dzieci (zgodnie z aktualnymi wytycznymi w szatni może przebywać tylko 1 rodzic z dzieckiem).

W każdym bądź razie ten dłuższy pobyt Tobkowi służy, bo wychodzi zawsze uśmiechnięty, rzuca mi się na szyje i woła to swoje słodkie „No ceś mamu!„. I tak sobie myślę, że może on dlatego tak wcześniej rozpaczał przy wyjściu, bo po prostu chciał zostawać w żłóbku dłużej, a nie umiał tego powiedzieć? Zresztą były ze 2 takie sytuacje, że pani wychodziła z nim z sali do szatni, a on w drzwiach robił w tył zwrot i chciał wracać do dzieci. Odbierałam to jako foch, że to ja, a nie tata. A być może chodziło po prostu o dłuższą zabawę z dziećmi?… W takich właśnie sytuacjach wychodzi jak trudno dogadać się z 2-latkiem, który nie mówi!

Czy to przeziębienie..?

W nocy z czwartku na piątek Tobiś miał podwyższoną temperaturę, czyli 37,3. Do tego w nocy źle spał, majaczył przez sen, wzywał wszystkich domowników po kolei, wiercił się. W piątek zostaliśmy więc w domu. I w sumie było okej, temperatura szybko spadła do 36,6, humor miał dobry i jedynie apetytu jakby brakowało. Kolejnej nocy było podobnie – 37,3. W sobotę humor momentami gorszy, apetyt jeszcze mniejszy, ale dzień ogólnie minął nam znośnie. W nocy soboty na niedzielę temperatura skoczyła nagle do 38,3 – 38,5. Nie podawałam mu nic na jej zbicie, bo nie przekroczyła 38,5. Ale noc nie należała do najlepszych. W sumie to bardziej drzemałam niż spałam.

Zresztą spanie z Tobkiem w jego łóżeczku o wymiarach 160 x 70 cm nie należy do najwygodniejszych. W niedzielę rano musiałam zawieź starszą córkę na turniej siatkówki. Tobek normalnie wstaje 6:30-7, ale po takiej nocy o 7:30 spał jeszcze twardo. A o 8 najpóźniej musieliśmy wyjechać z domu! Na szczęście nawet sam się obudził przed 8, ale totalnie bez humoru.

Wszystko na nie

Śniadania nie zjadł, cały dzień był rozdrażniony jakby go osa ugryzła. Nie chciał się w nic bawić. Jedyne co, to wisiał mi na rękach, tulił się albo siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy Binga. No trudno. Bajki w tv dla dziecka z opóźnionym rozwojem mowy to jest w zasadzie coś, co nie powinno się zadziać. A jeśli już to nie dłużej niż 20 minut dziennie. Ale że jestem tylko człowiekiem, a do tego zostałam sama ze zbójem w domu, to odpuściłam. Ktoś musiał ogarnąć obiad.. Czasem po prostu nie da się robić wszystkiego pod linijkę, zgodnie z podręcznikiem i wytycznymi od specjalisty. Czasem trzeba wrzucić na luz, popuścić gumkę w gaciach, a dzieciom pozwolić na nieco więcej niż zazwyczaj. Po to, żeby móc złapać oddech. I nie być mamą ciągle upominającą, krzyczącą i zdenerwowaną. Choć jak doczytasz do końca, to zobaczysz, że mimo Binga, nerwy jednak się pojawiły.

Jak czas bajek się skończył, Tobek ku mojemu zaskoczeniu grzecznie odłożył pilota na stolik. Bez krzyku i awantury. Ale na zupę nie miał ochoty. Wypił z niej 3 łyżki wody i podziękował. A że zbliżała się pora jego drzemki, poszliśmy do sypialni poczytać bajeczki. W naszym łóżku przynajmniej mogę nogi normalnie wyłożyć i nie muszę ich podkurczać. Jeden Pucio, drugi Pucio i Tobiś zasnął, a ja razem z nim. Przytomnie jeszcze wyciszyłam przed snem telefon. Ale instynkt matki nie dał mi zbyt długo pospać, bo po godzinie się obudziłam. Patrzę na telefon, a tam nieodebrane połączenie od starszej córki.

Oddzwaniam i słyszę, że za 20 minut kończą turniej. Czyli… jakieś 2 – 2,5 godziny wcześniej niż planowano. Cudownie… 15 minut to ja potrzebuję, żeby po nią dojechać! Plus ubrać siebie i Tobka to akurat 20 minut. Tyle, że Tobek spał w najlepsze i nie za bardzo chciał się obudzić. A jak w końcu się obudził to się zaczęła jazda. Z jednej strony wcale mu się nie dziwiłam, bo gdyby mnie ktoś nagle obudził też nie byłabym zachwycona. Wstał z jęczącym płaczem, nie chciał wyjść z łóżka, schodząc z niego upadł na pupę, co go jeszcze bardziej rozdrażniło.

Czy to bunt 2-latka?

Butów nie chciał ubrać, kurtką rzucał po przedpokoju. Założyłam mu komin na szyję – zerwał go i rzucił w kierunku drzwi. Wzięłam głęboki wdech-wydech i pomyślałam sobie, że trudno, w takim razie pojedzie nie ubrany. Z domu i tak wchodzimy od razu do garażu i do auta. A w aucie przykryję go kocem i tyle. Ale jak powiedziałam Tobkowi, że skoro nie chce ubrać butów to pojedzie w kapciach i bez kurtki, to się włączył u niego jeszcze głośniejszy ryk, ale przynajmniej zgodził się ubrać buty i kurtkę.

Do auta wsadziłam go prawie na siłę. Ryk w jedną stronę, ryk w drugą stronę. 30 minut darmowego koncertu w aucie. Po powrocie do domu nie lepiej. Wrzask, rzucanie kapciami.. Wystarczyło, że coś do niego powiedziałam, to patrzył na mnie i darł się jeszcze głośniej. Pola pokazała się na schodach – wrzask. Poszła więc do siebie. A ja.. A ja siedziałam na kanapie i zastanawiałam się co powinnam zrobić. I ile to potrwa. Podejść do niego, przytulić, nie było opcji. Jak tylko się do niego zbliżałam, to włączał jeszcze głośniejsze darcie się. W końcu schował się za zasłoną i firanką. Stał tam, darł się i ciągnął firankę, którą w końcu zerwał z żabek. Masakra. Rady terapeutki i te z książki, żeby w takich chwilach mocno dziecko przytulić odpadały. Mówienie do niego też nie miało sensu, bo wrzeszcząc przecież nic nie słyszał. Siedziałam więc na kanapie i czekałam aż mu przejdzie.

45 minut później..

..w końcu podszedł do mnie, usiadł mi na kolanach, uspokoił się, wtulił się i 2 minuty później już spał. Przeniosłam go z kolan na kanapę i tak spał jeszcze 2 godziny. Szczerze mówiąc, myślałam, że to będzie coś w rodzaju turbo drzemki, ale Tobek po tej całej akcji był chyba tak wymęczony, że spał już do rana. Przeniosłam go w ubraniu do łóżeczka. Bez mycia zębów, bez kolacji, bez piżamy.

Bezradność

Całe to popołudnie wyssało ze mnie energię. Z jednej strony siedząc na tej kanapie i patrząc jak moje dziecko się wydziera, w sumie nie wiadomo o co, miałam ochotę wyjść. Pójść się gdzieś przejść, pooddychać, nabrać nowej porcji energii. Nie słyszeć tego wrzasku. Była we mnie i złość na dziecko, bo przecież nie stało się nic takiego, co mogłoby aż taki dziki szał wywołać. I lęk o niego, żeby sobie w tym szale czegoś nie zrobił. I bezradność, bo chciałam to „skończyć”. Myślałam, że jak podejdę, przytulę, szepnę miłe słówko to się uspokoi. Niby wiem, że on jest mały, że sobie nie radzi z emocjami. Że jest też osłabiony temperaturą, nie-jedzeniem, ale mimo wszystko ile można słuchać drącego się o nic dziecka?

Z jednej strony złość, z drugiej niemoc. Frustracja i próba bycia wyrozumiałą. W końcu kiedyś mu przejdzie i się uspokoi, prawda? I jak to piszą w mądrych książkach „bądź obok”. No więc byłam obok. Bo nic innego, mądrzejszego nie przychodziło mi do głowy.

Finał dnia był taki, że jak koło 19 przeniosłam Tobka z kanapy do łóżka, to sama poszłam spać. Byłam tak wymęczona psychicznie tym dniem, że nawet przysłowiowych zębów nie chciało myć (ale spoko, umyłam ;).

Co robisz w trudnych sytuacjach? Masz jakieś dobre rady?

W poniedziałek Tobkowi wyszła wysypka na plecach i brzuchu, co ewidentnie oznaczało, że ta dziwna gorączka to była trzydniówka. Skonsultowałam się z pediatrą i uznaliśmy, że do środy Tobek posiedzi w domu. Dziś, czyli we wtorek znowu miałam tu wielkie darcie. Tym razem powodem było to, że nie pozwoliłam mu jeść samej śmietany z pojemniczka. Bo śmietana była do zupy, a nie zupa do śmietany. Wrzaski zakończyły się zaśnięciem Tobka na schodach. Zupy oczywiście nie zjadł :/ Po kilku minutach, gdy wydawało mi się, że już „twardo śpi” i chciałam go przenieść do łóżka, wybudził się i wrzasków miałam ciąg dalszy. Tym razem wrzeszczał dłużej niż w niedzielę. Do tego wszedł do pokoju Poli (na szczęście miała przerwę w lekcjach online), stał tam za drzwiami i „pilnował”, żebym nie weszła. Biedna Pola, nie przyzwyczajona do takich akcji w pewnym momencie miała go już serdecznie dość.

W końcu wyszedł z pokoju, dał się przytulić, poszliśmy do kuchni, poprosił o chlebek z masłem. Zjadł kromeczkę (niezły obiad, co?), poszliśmy do jego pokoju i zasnął w łóżku przy czytaniu bajek. I ja się pytam – po co były te wrzaski?

Cała ta sytuacja przypomniała mi okres, w którym podobne akcje działy się, ale w nocy. Pisałam o tym tu. I szczerze mówiąc, myślałam, że mamy to już za sobą.. Jak widać nie zupełnie..

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj