Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Kto ma gorzej, ja czy Ty?

Ostatnie 2 tygodnie dały mi ostro w dupę. Jak już się zaczynałam cieszyć, że zbój zaczyna w końcu mówić i pojawia się u niego coraz więcej słów, to zaczął się tak zachowywać, że przynajmniej raz dziennie mam ochotę wyjść i nie wracać. Albo przynajmniej cisnąć niecenzuralnym słowem.

A zaczyna się już od rana..

Wstajemy, chwilę się poprzytulamy i powygłupiamy w łóżku, po czym pada hasło „Idziemy się ubrać” i zaczyna się jazda. On się nie ubierze. Okej mówię. Jak się nie ubierzesz, to nie zejdziesz ze mną do kuchni. Na dół schodzimy ubrani. I tu następuje „wybieranie” kto ma go ubrać. Pola. To przychodzi Pola. Nie Pola, tata. I zaczyna się zabawa w kotka i myszkę. Tata nie, Pola nie – mama! I tak w koło Macieju. A w między czasie wrzaski i bieganie między naszą sypialnia, pokojem Poli i jego pokojem. Ta „ucieczka” trwa z reguły 10-15 minut. Ja w tym czasie się ubieram i schodzę na dół.

Przy górnych i dolnych schodach mamy bramki zabezpieczające. Więc jak tylko minę górną bramkę, zbój podbiega do niej z wrzaskiem i płaczem „Maaamaaa!„. Po raz enty tłumaczę, że mówiłam mu, że na śniadanie schodzimy ubrani. Ja się ubrałam, Ty nie chciałeś, więc zostajesz na górze. I tu następuje jedna z kilku opcji. Pierwsza – Tobek zaczyna rzucać ze schodów czym popadnie. Autem, misiem, książeczką. I kopie ze złości w poręcz. Opcja druga – biegnie do Poli lub męża, żeby jednak ktoś go ubrał i żeby mógł zejść do mnie do kuchni.

Trzy – dalej nie chce się ubrać i biega między pokojami, czasem zajmie się na chwilę jakąś zabawką. Często wciąga wtedy do zabawy Polę. I zdarza się, że w końcu schodzą razem na dół po kilkunastu minutach. Taki z tego plus, że mam wtedy czas na przygotowanie śniadania w spokoju. A ostatnio do problemów z ubieraniem doszła fascynacja autami. Czyli ubiorę tylko koszulkę z autami! Dejcie żyć!

Im dalej w dzień, tym gorzej..

To niestety nie koniec jazd. Tobek zrobił się mega uparty. Jak coś nie jest po jego myśli, wpada w szał. Wrzeszczy, tupie nogami, kładzie się na podłodze i drze się, jakby go obdzierali ze skóry. Tyle dobrze, że nie rzuca wtedy zabawkami, czy autkami jak to miał kiedyś w zwyczaju. Nie wiem, czy to objawy buntu 2-latka (choć niektórzy twierdzą, że on nie istnieje), czy to się wiąże z jego zaburzeniami SI? Żeby jeszcze miał powód do tych awantur.. A dzieje się to na przykład, gdy na stole wyląduje zupa, a on ma właśnie ochotę na banana. I fakt, że go nie dostaje obwieszcza sąsiadom wrzaskiem i płaczem. Albo jedziemy autem i chciał, żebym skręciła w prawo, a ja pojechałam prosto. I wrzask na tylnej kanapie gotowy.

Zabroniliśmy mu wjeżdżać autem w psa (co robi namiętnie, a pies ma 16 lat i niestety jest już głuchy..). I wrzask. Krzyki, bo mama wyszła na górę zostawiając go na dole z Polą lub z tatą. Spazmy, bo tata poszedł do łazienki za potrzebą i zamknął za sobą drzwi (żeby mu zbój nie przeszkadzał). Nie zliczę ile razy dziennie zwracamy mu uwagę, że czegoś nie wolno. Nie wolno rzucać piłką w choinkę. Wjeżdżać z impetem na hulajnodze w drzwi łazienki. Ciągnąć psa za ogon. Grzebać psu w misce. Wystarczy, czy wyliczać dalej?….

A najgorsze wrzaski są wtedy, gdy na widoku pojawia się..

I najgorsze z najgorszych akcji dzieją się wtedy, gdy zadzwoni mi telefon! Dlatego w domu mam go ciągle na wyciszeniu i zdarza się, że nie usłyszę wibrowania.. I po kilku godzinach biorę go w ukryciu do ręki i widzę, że dzwoniło do mnie w między czasie 5 osób :/ Pal licho, jak chodzi o drobnostki. Gorzej jak mąż dzwoni, że jest w sklepie i nie wie co kupić 😀

Na dźwięk telefonu Tobek od razu się podrywa z miejsca, nie ważne co robił. Będzie ciągnął mnie za rękę, za sweter, za cokolwiek, bylebym się zniżyła do jego poziomu (kucnęła). Jak to zrobię, to wyrywa mi telefon z ręki (a musisz wiedzieć, że siłę to on ma.. poza tym ze względu na zaburzenia SI nie ma świadomości tej siły i często używa jej za mało lub za dużo). Jak z kolei nie kucnę przy nim, to tak się wydziera, że nie słyszę zupełnie co ktoś do mnie mówi. Chowanie się w łazience z telefonem nie rozwiązuje problemu. Zbój stoi wtedy pod drzwiami i drze się dalej. Nic nie jest w stanie go wtedy zainteresować bardziej.

Tu niestety popełniłam kiedyś błąd i teraz nie potrafię z tego wybrnąć. Kiedyś jak zadzwonił do mnie mąż, a akurat bawiłam się z Tobkiem, to pokazałam mu na telefonie zdjęcie taty i włączyłam głośnik, żeby mógł go usłyszeć. No i potem to już przepadło. Nie dało się tego cofnąć, a skutki tego odczuwam prawie codziennie. Co zadzwoni mi telefon, to wrzeszczy „Taataaa!„, nie ważne, że to dzwoni ktoś inny. I nie ważne, że mu pokażę, że na telefonie nie ma zdjęcia taty… Chęć wyrwania mi telefonu z ręki i powciskania co tam się tylko da jest ważniejsza. Może znasz jakiś sposób na tę sytuację? Chętnie skorzystam.

A jak jesteśmy przy temacie telefonu, to dodam tylko, że zrobienie zdjęcia zbójowi też nie jest łatwe. I zawsze muszę to robić z ukrycia. Bo jak tylko zobaczy co robię, rzuca wszystko i biegnie do mnie. A w zasadzie to do telefonu. I jak widzę te piękne, instagramowe zdjęcia dzieci, ładnie ubranych, nie ubrudzonych, siedzących spokojnie i pozujących rodzicom do zdjęcia to mnie szlag trafia. U nas to jest mission impossible. Zrobienie zdjęcia pod tytułem mamusia z synkiem na kolanach chyba nigdy jeszcze nam nie wyszło, nie mówiąc o synku pozującym spokojnie do zdjęcia, z uśmiechem na ustach… Ni dy rydy..

Zresztą mamoza trwa u nas z małymi przerwami na tatozę od 2,5 roku. Tylko z mamą zasnę. W trakcie kąpieli najczęściej tylko mama może umyć głowę. Choć w temacie głowy mamy naprawdę duży postęp! Jeszcze z rok temu Tobiś jako dziecko z nadwrażliwością na dotyk nie pozwalał dotykać swoich włosów. Czesanie, mycie – to był dramat okupiony wrzaskami. Fryzjer? Spazmy! Trzymaliśmy go oboje z mężem, żeby fryzjerka mogła go choć trochę podciąć. Zaliczyliśmy 2 takie wizyty po czym dla dobra Tobka i ogółu (po takiej wizycie wszyscy łącznie z fryzjerką byliśmy mokrzy od potu) zaopatrzyłam się w nożyczki fryzjerskie i sama podcinam mu włosy. Jak śpi 😀 Nie ma innej opcji.

I co ze mnie za matka? Marna!

W takich momentach myślę sobie, że nie nadaję się na matkę. Że za mało wiem o dzieciach, że zbyt często popełniam błędy, że nie mam wystarczająco cierpliwości.. Nie potrafię uspokoić własnego dziecka i nie rozumiem, o co mu chodzi. Że chyba coś źle tłumaczę, skoro po raz drugi dotknął palcem żelazka i się oparzył (jakby raz nie wystarczył)? Za często krzyczę i mam momenty, w których po prostu nie wiem jak powinnam zareagować, co zrobić?

Tak jak w noc Sylwestrową.. Tobek zasnął na kanapie o 19. Przeniosłam go do łóżka, przebrałam i nawet się cieszyłam, że tak wcześnie padł. Miałam dzięki temu czas na przygotowanie się na przyjście gości. Około 23:30 Tobisław się obudził z wielkim wrzaskiem, co nie zdarza mu się już wcale od dawna (wcześniej, gdy spał z nami w sypialni takie nocne wrzaski były niestety na porządku dziennym). Przyszłam do niego do pokoju, myślałam, że jak to z reguły bywa – położę się na chwilę koło niego i zaraz zaśnie. Ale gdzie tam! Usiadł na łóżku, po czym zaczął z niego schodzić. Dał się przytulić na chwilę i na moment się uspokoił.

W pokoju było ciemno i nie wiem, czy tej ciemności się wystraszył? W każdym bądź razie nagle zszedł mi z kolan, zaczął chodzić po pokoju nie wiedząc nawet gdzie idzie. Zderzył się z krzesełkiem przy stoliku, w końcu doszedł do okna, wydzierając się po drodze jakby go ktoś przypalał żywcem. Jak go chciałam znowu przytulić, to mnie odpędzał, zawinął się w końcu w zasłonę i „ukrył” w rogu pokoju. A ja siedziałam obok i zastanawiałam się co powinnam zrobić? Dać mu się wypłakać i wywrzeszczeć? Próbować jednak go przytulić? O co mu w ogóle chodzi? Fajerwerków jeszcze nie było słychać, więc raczej to nie ich się wystraszył. Coś mu się śniło? W końcu namówiłam go, żeby zszedł ze mną na dół do wujka i cioci (spędzaliśmy Sylwestra z sąsiadami). I zaraz się uspokoił, przestał płakać i wrzeszczeć. I bawił się z nami do 3. Tego to jeszcze nie przerabialiśmy…

Nikt nie mówił, że w macierzyństwo będzie łatwo. Ale szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tak ciężkich dni jak u nas ostatnio. Jak widzę te hasła, że dziecku wystarczy dać garnek i pokrywkę, żeby móc w spokoju zrobić obiad albo wypić kawę.. Albo wytłumaczyć, że bicie psa, czy kota boli- to szczerze mówiąc mam ochotę zaprosić autorkę takiego hasła do domu. Niech spędzi ze mną i Tobiaszem jeden dzień. Może jak zobaczy, że istnieją dzieci, które bez mamy nie zasną (Tobiasz). Albo najlepiej na mamie – na szczęście nie u nas, ale znam takie przypadki. Że są dzieci, które za chiny ludowe nie będą się bawić same. No nie i już. Może wtedy taka „ekspertka od wychowania” przestanie pierdzielić i dołować inne matki, których dzieci nie są grzeczne jak na obrazku. Do których nie wystarczy powiedzieć raz „Usiądź kochanie i porysuj sobie!”. Które nie zapozują ładnie do zdjęcia i nie zostaną z babcią na noc. Z takimi dziećmi bywa po prostu częściej pod górkę niż z górki. Ale ciągle łudzę się nadzieją, że skoro „wyrósł” z niedotykania włosów, czy postawienia stopy na trawie, to i z tych wrzasków kiedyś wyrośnie 😀

Idę spać z nadzieją, że jutro będzie lepszy dzień. Czego i Tobie życzę. W końcu są tacy, którzy mają jeszcze gorzej…

Dobranoc!

Zdjęcie autorstwa freestocks.org z Pexels.

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

  1. Boże .. jestem w szoku, że mogę dziecko jest tak podobne do Pani synka . Jakbym czytała opis o Julku. Z ubieraniem , rykiem od urodzenie o wszystko , spazmami i telefonem ( tylko chodzi o babcie ) . Przeczytałam pani post kw grupie SI i tak dotarłam tu . Nasze pierwsze dziecko i każdy dookoła myśli ze zderzyliśmy się z rzeczywistością, że rodzicielstwo nas przerosło 😞A my po prostu mamy w domu jazdę bez trzymanki przy tym małym gościu , a moja psychika i męża jest na wykończeniu . Sprawa o tyle utrudniona ,ze mieszkamy za granica i jesteśmy tu zupełnie sami . W Polsce wspierali nas dziadkowie .. i dali odetchnąć . Dziękuje za ten blog na pewno tu zostaje. Ps. Nie byliśmy diagnozowani jeszcze. Dopiero zaczynamy drążyć temat . . Po wizytach u neurologa i badaniu rezonansu, które nic nie wykazało.

    Pozdrawiam Agnieszka

    • Przytulam! U mnie było o tyle „łatwiej”, że to moje drugie dziecko i nie dałam sobie wmówić, że „taki typ się Pani trafił, wyrośnie z tego”. Też nie daj sobie tego wmówić! Nie wiem w jakim kraju mieszkasz, ale spróbuj poszukać terapeuty integracji sensorycznej, może jest ktoś taki u Was? Jeśli nie, nagraj synka w sytuacjach, które budzą Twój niepokój. Może uda się w PL znaleźć kogoś, kto na tej podstawie plus wywiad z Tobą przynajmniej wskaże Ci w którą stronę iść? Jeśli to zaburzenia SI to może wskaże na co położyć nacisk. Może zasugeruje kupno tunelu sensorycznego, masaże dociskowe, jakieś zabawy..? Z całego serca mogę polecić Panią Asię Krysiak z Famigi, ale nie wiem, czy diagnozuje na odległość? Trzymam kciuki za Was!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj