Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

5 domowych zabaw wspierających integrację sensoryczną

W relacjach na facebook’u i na instagramie wrzucałam nie raz zdjęcia naszych domowych zabaw z Tobkiem. Takich, które sama mu zrobiłam lub wymyśliłam i które z założenia oprócz tego, że miały sprawiać frajdę, to przy okazji miały też go odpowiednio stymulować.

Głównym problemem Tobiśka była nadwrażliwość na dotyk. Przez bardzo długi czas nie chciał się przytulać, nie pozwalał się głaskać po głowie, nie brał do ręki nic, co miało jakąś fakturę. Zresztą więcej na ten temat pisałam w poprzednim poście, dokładnie w tym. Zabawa „Tu sroczka ważyła..” w ogóle nie wchodziła w grę. Nie było mowy o przyklejaniu naklejek w książeczce, lepieniu z ciastoliny, przytulaniu pluszowego kotka, czy bieganiu boso za psem po ogrodzie. Nasze domowe zabawy miały więc głównie pomóc mu opanować tę „niechęć”.

Co to jest ta integracja sensoryczna?

Zanim opowiem Ci w co i jak bawimy się w domu to może najpierw wytłumaczę Ci co to tak naprawdę jest integracja sensoryczna. Nie będzie to żadna mądra definicja. Powiem Ci jak ja to rozumiem.

Nasze podstawowe zmysły to wzrok, słuch, smak, węch i dotyk (zmysły zewnętrzne). Na wyższym levelu mowa jest jeszcze o zmysłach wewnętrznych: równowagi, propriocepcji (czuciu głębokim) i interocepcji (ciało mówi naszemu mózgowi co dzieje się wewnątrz ciała). Więcej na ten temat będę pisała w kolejnych wpisach.

Gdy idziemy ulicą „pracuje” większość naszych zmysłów. Idziemy prosto chodnikiem (zmysł równowagi), słyszymy przejeżdżające obok auto (zmysł słuchu), widzimy sygnalizację świetlną (zmysł wzroku), czujemy smrodek z mijanego po drodze śmietnika (zmysł węchu).. Te wszystkie informacje przekazywane są do układu nerwowego i dzięki temu organizm wie, jak ma zareagować, zadziałać, co zrobić (stawiać na przemian nogi do przodu, zatkać rękami uszy, zatkać nos itp). Może zdarzyć się jednak tak, że bodźce płynące z otoczenia są nieprawidłowo odbierane i przez to są źle przetwarzane. Wtedy właśnie mówi się o zaburzeniach integracji sensorycznej. To nie jest choroba, ale trzeba nad tym pracować. Dziecko, które ma z tym problem może być coraz bardziej sfrustrowane swoją niemocą, może zacząć zachowywać się agresywnie, autoagresywnie, generalnie nic dobrego z tego nie wyjdzie. A samo niestety nie minie..

Jak się bawić w domu?

Wszystkie zabawy, o których piszę nie wymagają specjalnych umiejętności rodzica, wydawania miliona monet (no chyba, że decydujesz się na drewnianą, naturalną, gotową ścieżkę sensoryczną), a większość rekwizytów (jak nie wszystkie) ma się w domu.

1.Szukanie skarbów

Do dużej miski lub pudełka po butach wsypujemy 3-4 kg (w zależności od wielkości miski/ pudełka) surowy ryż, dowolną kaszę (np. gryczaną, jęczmienną), groch. Można też przygotować nieco rozwodniony kisiel. Do środka chowamy kilka drobnych przedmiotów – może to być ludzik lub klocek z Lego/ Lego Duplo, nie używany klucz, mała piłeczka, gumka do mazania, kredka Bambino, figurka z jajka-niespodzianki, łyżeczka do herbaty, autko itp. Zadaniem dziecka jest znalezienie i wyłowienie wszystkich ukrytych skarbów.

Co kryje kasza gryczana wymieszana z ryżem?

Zabawa może wydawać Ci się prosta, ale uwierz mi, dla dziecka mającego nadwrażliwość na dotyk włożenie ręki do takiej miski naprawdę nie jest łatwe. Kasza będzie go „gryźć” w paluszki i będzie to dla niego nieprzyjemne. A w zabawie przecież chodzi o to, żeby było fajnie, wesoło i miło! Tobiś dopiero po kilku, kilkunastu podejściach do tej zabawy odważył się zanurzyć dłoń w ryżu. Początkowo włożył jeden palec, potem dwa, a potem pomału całą rączkę! W lecie, codziennie wynosiłam miskę na taras i zachęcałam go do zabawy. Nie naciskałam, nie zmuszałam! Widać było, że jest chętny i ciekawy tego, co schowałam, ale miał w sobie opór. Na szczęście ciekawość była na tyle silna, że się przełamał. Uwierzcie mi, że widok dziecka wkładającego rękę do miski bez wzdrygnięcia się był dla mnie tak wzruszający, że naprawdę miałam łzy w oczach! Bo wiedziałam, że to dla niego było bardzo trudne. Ale się przełamał! Pokonał ten swój opór i wiedziałam, że jak to zrobił, to już będzie tylko lepiej!

Starszym dzieciom można dodatkowo zawiązać oczy szalikiem. Po wyciągnięciu skarbu z ryżu mają odgadnąć co to za przedmiot. W tej zabawie ćwiczymy małą motorykę, stymulujemy zmysł dotyku, wzroku i słuchu, mowę (!) i ćwiczymy koncentrację uwagi.

2. Piłeczki sensoryczne

Można je kupić w wielu sklepach internetowych (najtaniej znajdziesz je na allegro), bywają też w supermarketach na dziale z zabawkami. W zestawie każda piłeczka jest inna. Jedna ma dziurki, druga wypustki, jedna jest chropowata, inna znowu gładka.. Można się nimi bawić na wiele sposobów. Z Tobiśkiem rzucaliśmy je lub turlaliśmy do siebie. Wrzucaliśmy je do pudełka po butach. Piłką „z kolcami” próbowałam masować jego dłoń od wewnątrz, ale długo mu taka forma zabawy nie pasowała. Prosiłam go więc, żeby w takim razie mi pomasował rękę i dawał się na to złapać. Masując mnie, automatycznie i nieświadomie trochę masował swoją rączkę. I w ten sposób oswajał się z fakturą inną niż gładka.

piłeczki sensoryczne
Piłeczki sensoryczne

Przyznam się, że w tej zabawie popełniłam nieświadomie błąd. Początkowo wrzucaliśmy piłki do wąskiej tuby, w której oryginalnie nasze piłki były zapakowane. Myślałam, że takie precyzyjne celowanie jest dobrym ćwiczeniem dla dziecka. No wiecie, poćwiczymy, a potem w grze w rzutki Tobek będzie trafiał w sam środek 😀 No i zonk! Pani Asia z Famigi, podczas jednego z webinarów uświadomiła mi, że przy takim precyzyjnym rzucaniu pracuje ręka od łokcia. A przy rzucaniu daleko i celowaniu w zasadzie byle gdzie, pracuje cała ręka od ramienia. Zamach jest wtedy większy! A już najlepszą zabawą do tego jest kolejna propozycja.

3. Wojna na poduszki

Zupełnie nie doceniałam tej formy zabawy! Dopiero od Pani Asi dowiedziałam się, że ta zabawa jest świetnym ćwiczeniem dla dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej. Właśnie dlatego, że pracuje tu cała ręka i aktywowana jest duża grupa mięśni. W bitwie na poduszki trzeba też użyć nieco więcej siły niż przy rzucaniu piłeczką. Trzeba też wziąć większy zamach i często pracuje wtedy nie tylko ręka, ale i całe ciało. Dzięki temu mamy silną stymulację (tu będzie trudne słowo) proprioceptyczną, czyli czucia głębokiego. A stymulacja propriocepcji polega właśnie na aktywowaniu, naciąganiu mięśni i stawów, czyli skakaniu, przeciąganiu i siłowaniu się. I co mnie zaskoczyło – również przy „odbieraniu uderzenia” stymulowany jest zmysł propriocepcji. Uderzenie poduszką nie boli, ale wymusza utrzymanie równowagi. No i – pomimo tego, że jest to jedna z bardziej głośnych i „szalonych” zabaw, to wycisza dziecko!

W życiu bym nie powiedziała! 😀

4. Ścieżka sensoryczna

To jest tak proste i tak fajne, że dziwię się i żałuję, że tak późno na to wpadłam! Ścieżkę sensoryczną można zrobić w domu samemu w bardziej prostej wersji (tak było u nas) lub w wersji PRO. Zacznę od tego, jaką ścieżkę udało nam się zrobić w domu. Przyniosłam z pracy 2 kartony tej samej wielkości. Rozcięłam je i rozłożyłam tak, żeby tworzyły 1 długi kawałek. Skleiłam je i podstawę miałam gotową! Potem do pracy przystąpiła Pola. Na jednym „kawałku” nakleiła obok siebie gąbki do mycia naczyń, na drugim folię bąbelkową, na kolejnym nakrętki od mleka i sznurek. Do klejenia użyła kleju na gorąco.

Przy konstruowaniu ścieżki sensorycznej można tak naprawdę wykorzystać wszelkie przedmioty mające jakąś fakturę, które mamy w domu. Można wysypać fasolkę-jasia, ziarna kawy, wykorzystać gumową wycieraczkę, słomki do picia, kawałek materiału typu polar – grunt, żeby było to bezpieczne, bo po ścieżce powinno się chodzić bosą stopą. Nie mogą to więc być byle kamyki z ostrymi bokami przyniesione z ogrodu albo patyki z ostrymi krawędziami. Nakrętki po napojach powinny być przyklejone gładką stroną do góry. Fajnie, żeby na ścieżce było coś miękkiego, coś twardego, gładkiego, szorstkiego – jednym słowem, aby były to przedmioty o różnych fakturach. Taki spacer świetnie stymuluje zmysł dotyku, a jak wiadomo najwrażliwsze na dotyk miejsca na naszym ciele to właśnie stopy, okolice ust i ręce.

ścieżka sensoryczna
Ścieżka sensoryczna, którą Pola zrobiła dla brata

Zamiast tektury można użyć puzzli piankowych np. takich – kosztują niecałe 30zł. W wersji PRO można zastosować sklejki o tych samych wymiarach (można je kupić w marketach budowlanych, tam też je przytną na dowolny wymiar) lub zainwestować w gotową np. ścieżkę sensoryczną drewnianą lub materiałową. Tu ceny wahają się od 160 do nawet 740zł w zależności od wielkości i ilości bloków! Można też kupić prostszą wersję takiej ścieżki – gotowy zestaw kilku elementów różnej fakturze, np. taki. Jego koszt to ok. 60 zł.

Najtaniej jednak wychodzi zrobienie ścieżki samemu. Jeśli robimy ją na kartonie, to zamkniemy się w kilku do kilkunastu złotych. No i wiecie, jak się samemu takie coś zrobi, to jest duma!

5. Całoroczne sanki

O zaletach tej zabawy słyszałam już jakiś czas temu. Wymieniała ją Pani Mariola Kurczyńska -doradca rodzicielski (znajdziesz ją na fb tutaj) jako świetny patent na ćwiczenie orientacji w przestrzeni i utrzymanie równowagi. Jak się okazało również dla dzieci z problemami sensorycznymi jest to świetna stymulacja! Co robimy? Potrzebny nam będzie jedynie koc. Sadzamy na nim dziecko i ciągniemy po całym mieszkaniu. Zwalniamy, przyspieszamy, gwałtownie hamujemy. Niby nic, a w takiej zabawie stymulujemy zmysł równowagi, dotyku i propriocepcję, zmuszamy przy okazji do pracy mięśnie posturalne, czyli te odpowiadające za utrzymanie prawidłowej sylwetki ciała.

Jak widzisz, nie potrzebujesz wcale specjalnych umiejętności ani grubego portfela, żeby odpowiednio stymulować dziecko i pomóc mu prawidłowo się rozwijać. Wiem, że każde dziecko jest inne. I nawet jak wydaje nam się, że nasz przypadek jest bardzo podobny do przypadku syna sąsiadki, to drobne szczegóły mogą pokazać, że jednak nasze dzieci bardzo się różnią.

W naszym przypadku te zabawy w ciągu 3 miesięcy spowodowały, że Tobiasz z dziecka które nie stanęło bosą stopą na trawie i nie dotknęło pluszaka, zmienił się w dziecko biegające na bosaka po trawie za psem. Przytulające się namiętnie do psa, DO NAS. Zaczął też bawić się pianą w wannie (polecam bardzo zrobienie na początek niewielkiej ilości piany i wsadzenie do takiej wody dziecka! U nas kąpiel w pianie była też dużym przełomem. A po pierwszym przełomie, potem już było synkowi dużo łatwiej pokonywać „kolejne bariery”). Bez problemu wyciągał skarby z miski pełnej kaszy. Zaczął jeść rękami! Te postępy w pewnym momencie szły jeden za drugim! I tego życzę Waszym dzieciom ze szczerego serca, bo wiem ile nerwów i cierpliwości kosztuje nas, rodziców codzienność z trudnym dzieckiem.

Moje zabawy nie zastąpią terapii. Dlatego jeśli podejrzewasz u swojego dziecka jakiekolwiek nieprawidłowości, skontaktuj się ze specjalistą!

Miłej zabawy! I mam nadzieję, że i Twojemu dziecku te zabawy wyjdą na zdrowie!

Większość linków w tym wpisie to linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli kupisz coś dzięki moim sugestiom, sprzedawca podzieli się ze mną kilkoma procentami ze sprzedaży. Dla Ciebie nic się nie zmienia – zapłacisz tyle, ile zapłaciłabyś wchodząc bezpośrednio na stronę danego sklepu. Mnie pomoże to rozwijać blog i monitorować Wasze zainteresowania. Dzięki temu będę wiedziała, czy to o czym piszę w ogóle Was interesuje 🙂

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj