Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Blog dla rodziców nie tylko małych dzieci

Po czym poznać, że dziecko ma zaburzenia integracji sensorycznej?

Wróćmy pamięcią do czasów dzieciństwa. Pamiętasz, który ze sprzętów na placu zabaw lubiłaś najbardziej? Ja zawsze biegłam sprintem w kierunku huśtawek! Albo do piaskownicy. Zamków budować nie lubiłam, ale babki z piasku stawiałam pierwszorzędnie! I nie przypominam sobie nikogo, kto unikałby jednego lub drugiego.

Ale jak to mówią, człowiek uczy się przez całe życie. I dziś już wiem, że zabawa, która dla niektórych jest łatwa i oczywista – jak huśtawka, dla innych może być prawie jak Mount Everest – nie do zdobycia. Dla jednego chodzenie po krawężniku będzie bułką z masłem, a dla drugiego wejście na drabinkę przy zjeżdżalni będzie tak skomplikowane, że zajmie mu to stanowczo za dużo czasu!

Pytaliście mnie w mailach, po czym poznałam, że Tobiasz ma zaburzenia integracji sensorycznej. Czy zdiagnozował to pediatra? Czy to jest choroba, świadcząca o niepełnosprawności? Czy to się leczy? Czy to jest dziedziczne? Czy jak Twój syn ma problemy z mówieniem, to znaczy, że ma zaburzenia integracji sensorycznej?

Te wszystkie Wasze pytania świadczą o tym, że wciąż niewiele się mówi na ten temat publicznie. Nie rozmawia się o tym z matkami-koleżankami, ani z sąsiadką. A wiecie dlaczego? Bo to nie jest powód do dumy! A my nie lubimy pokazywać, że u nas coś „nie gra”. Wolimy pokazywać siebie, naszą rodzinę i najbliższe otoczenie w cukierkowym barwach! Nikt nie chce opowiadać o tym, że jego dziecko ma problemy z postawieniem bosej stopy na dywanie, nie chce się przytulać i nie lubi rysować. Zwłaszcza, gdy koleżanka chwali swoją córkę i opowiada jak pięknie narysowała kotka, nauczyła się w przedszkolu nowego wierszyka i potrafi policzyć do 10 po angielsku!

A tymczasem u nas było tak:

Jak pamiętasz być może z moich wcześniejszych wpisów (chociażby z tego lub tego), Tobiasz od początku był dzieckiem wymagającym. Nie powiem, mocno mnie to zaskoczyło, bo z Polą była zupełnie inna (prostsza) bajka. Trochę to trwało, zanim pogodziłam się wewnętrznie z tym, że to nie będzie idylla. I zanim dowiedziałam się, skąd te problemy mogą się brać. I to nie pediatra jeden, czy drugi mnie oświecił. Bo oni ciągle powtarzali „Każdy rozwija się w swoim tempie” i „Przejdzie z wiekiem„. Co oczywiście poniekąd jest prawdą. Ale w niektórych przypadkach niestety trzeba pochylić się nad dzieckiem nieco bardziej i posłuchać opowieści rodziców, bo być może zachowania dziecka z czegoś wynikają? I z powodu tego „czegoś” może warto skierować dziecko do odpowiedniego specjalisty, który pokieruje nim tak, że za chwilę wszyscy zapomną o problemie?

U nas niestety tak nie było. Nawet wtedy, gdy Tobiś miał pół roku i nie przekręcał się z brzucha na plecy, nie mówiąc już o próbach siadania, których nie było pediatra dalej twierdziła, że „ma czas”. Dobrze, że sami skonsultowaliśmy się z fizjoterapeutą, który spojrzał na Tobka swoim fachowym okiem i od razu postawił diagnozę – przepuklina, asymetria, wzmożone napięcie mięśni. Opóźnienie w rozwoju fizycznym kilka miesięcy! Na szczęście dzięki rehabilitacji nasz zbój szybko nadrobił zaległości i choć siadanie oraz raczkowanie zaczęło się u niego dużo później, to chodzenie opanował już „w terminie”. Ale wtedy zaobserwowałam u niego inne „problemy”, które jak się okazało, wiązały się właśnie z zaburzeniami integracji sensorycznej.

Jakie „objawy” miał Tobek?

  • Nie lubił mieć brudnych rąk, więc BLW u nas odpadało.
  • Bardzo długo się krztusił jedzeniem i tak naprawdę „normalne” posiłki zaczął jeść dopiero ok. 10tego miesiąca.
  • Nie lubił być owijany ręcznikiem, „skrępowany”. Otulacz, chusta, nosidło nie wchodziły w grę.
  • W okresie niemowlęcym problemem była też jazda autem, bo w foteliku samochodowym dziecko też jest niejako „skrępowane”, nie ma swobody ruchów. Na szczęście po rehabilitacji związanej z wnm ten problem przestał być problemem.
  • Wejście do dużego sklepu, galerii to był zawsze wrzask w wózku i spazmy.
  • Nie lubił być przytulany… co jak się domyślasz, dla każdej mamy jest przykre i smutne.
  • Nie był w stanie postawić bosej stopy na miękkim dywaniku w łazience.
  • Podobnie było z postawieniem gołej stopy na trawie.
  • Założenie butów, zwłaszcza za pierwszym razem było wyzwaniem. Ściągał je, płakał, wrzeszczał.. Długie tłumaczenie, pokazywanie, że mama/ tata też mają buty dopiero pomogły i za którymś podejściem się udawało. Podobnie bywało z nakryciem głowy.
  • Nie brał do ręki żadnych pluszaków, nie mówiąc o tym, żeby z którymś spał.
  • Nie chciał rysować, malować, a plastelina, czy ciastolina „parzyły” go w ręce..
  • Zabawa w piaskownicy odpadała – palca tam nie włożył!
  • Początkowo (jak miał ok. roku) dawał się posadzić na chwilę na huśtawce, ale odkąd nauczył się chodzić – nie ma na to szans. A co gorsze – jak tylko ją widzi na horyzoncie, zaczyna się trząść, płakać, nie jest w stanie nawet patrzeć, jak ktoś się huśta!
  • Paznokcie mogę obcinać mu tylko podczas snu.
  • Mycie głowy, czesanie i nie daj Boże obcinanie włosów – masakra!
  • Tobiś lubi „ekstremalne” zabawy. Wchodzenie na zagłówek kanapy, wbieganie na ulicę, wdrapywanie się na przedmioty, z których upadek może być bolesny to dla niego super zabawa. Gorzej z moimi nerwami w takich sytuacjach..
  • Ma dużą tolerancję na ból. Częściej płacze ze złości, niż z bólu.
  • No i bardzo długo był dzieckiem dość płaczliwym i jęczącym (na szczęście tfu tfu odpukać – trochę mu przeszło 🙂
  • Gdy coś jest nie po jego myśli, rzuca czym popadnie z całej siły, kopie, bije – nawet nas .. :/

Jak widzisz to są objawy, które na pierwszy rzut oka nie koniecznie wskazują na jakieś zaburzenie. Dzieci, które zachowują się w taki sposób często określane są jako niegrzeczne, złośliwe, wymuszające albo rozpieszczone. Ja też początkowo w wielu sytuacjach myślałam, że Tobek jest złośliwy i „niedobry”. Bo jak inaczej mogłam odczytać jego zachowanie kiedy np. na hasło „sprzątamy zabawki / idziemy się kąpać” zaczynał rzucać klockami po całym pokoju? Albo wtedy, gdy jeszcze sam nie umiał chodzić i przemieszczał się na naszych rękach i niosąc go z kuchni do pokoju nagle dostawałam z liścia w twarz?

Bicie było dla mnie nie do przyjęcia! Nie mogłam pojąć jak roczne, czy półtoraroczne dziecko może bić rodzica? Przecież my nikogo w domu nie bijemy, więc skąd u niego takie zachowanie? Gdzie je widział? Skąd u niego taka agresja? I dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, że Tobek po prostu nie radzi sobie z emocjami w niektórych sytuacjach. Jego system nerwowy ma problem z przetwarzaniem bodźców i stąd takie różne, „dziwne” dla mnie zachowania.

Gdy to zrozumiałam..

I jak dotarło do mnie, że on wcale nie jest złośliwy, tylko po prostu w tym wszystkim jest trochę taką „ofiarą”, to też przestałam się złościć na niego i pokrzykiwać. Bo to nie jego wina, że drażni go dźwięk odkurzacza. Że nie sprawia mu przyjemności przytulanie pluszowego misia, a przyklejony do ręki brokuł go drażni. A że nie potrafi mówić, nie potrafi się z nami skomunikować, to często jeszcze większa rodzi się w nim frustracja. I powstaje błędne koło…

Gdy zrozumiałam gdzie jest problem, to zamiast się wkurzać i stawiać go do kąta za rzucanie zabawkami, zaczęłam bardziej przyglądać się sytuacjom, w których jego zachowanie „odbiegało od normy”. I próbowałam postawić się na jego miejscu albo odgadnąć o co mu może chodzić. Jak teraz na to wszystko patrzę, to widzę, że to był u nas punkt zwrotny, od którego atmosfera w domu się mocno „uspokoiła”. Ja przestałam być ciągle wkurzona, a i Tobek pomału zaczął lepiej funkcjonować. Mniej jęczeć, mniej rzucać czym popadnie i nas bić (w zasadzie przestał być agresywny).

Zaczęliśmy też próbować różnych sposobów na oswojenie go z jego „demonami”. Ale o tym co się u nas sprawdziło napiszę w kolejnym wpisie, bo ten i tak jest już wystarczająco długi.

Na koniec mam dla Ciebie listę „objawów”, które mogą wskazywać na fakt, że dziecko ma problemy z integracją sensoryczną. Co ważne – dziecko nie musi mieć ich wszystkich! Zresztą jeśli zerkniesz na poniższe zestawienie i na listę tego, co napisałam wyżej na temat Tobka zobaczysz, że tylko niektóre podpunkty do niego pasują. Listę przygotowała Pani Asia z Famigi. To ona diagnozowała Tobka pod kątem SI i tym samym bardzo nam pomogła. Na ich fanpage’u często prowadzone są webinary dla rodziców, pań przedszkolanek, czy nauczycieli. Jak tylko mam czas i temat mi pasuje, to staram się w nich uczestniczyć, bo to zawsze spora dawka wiedzy. Zwłaszcza, że temat SI tak naprawdę był (i wciąż jest) dla mnie czymś nowym.

Objawy zaburzeń IS

Anna
Annahttps://opiniemamy.pl
Na pokładzie Pan Mąż, 12-latka wkraczająca w okres dojrzewania oraz 4-latek z zaburzeniami integracji sensorycznej. Stosując rady specjalistów i własne, domowe patenty staram się mu pomóc w lepszym funkcjonowaniu. Dzielę się tą wiedzą, bo być może Twoje dziecko też nie jest książkowym ideałem? A może po prostu też mieszkasz w Krakowie i chciałabyś skorzystać z moich krakowsko-rodzicielskich rad? Chodź, zapraszam! Miejsce zawsze się znajdzie!

Podobne wpisy

Majówka 2024 za granicą

Najnowsze

Jak koraliki do prasowania z Ikea zrobiły mi dzień

Jakiś czas temu Tobi przyniósł z przedszkola "miecz" zrobiony z kolorowych elementów. Na pytanie...

Wakacje z dziećmi – czym się kierować przy wyborze...

No właśnie. Czym się kierować wybierając hotel, gdy na wakacje jedziemy z dziećmi? A...

Najpiękniejsza bajka o miłości dla dzieci

To jest absolutnie najpiękniejsza książka o miłości! Kupiłam ją jakiś czas temu z myślą...

Smutna autobiografia Matthew Perry’ego

Nie znam osoby, która nie znałaby serialu "Przyjaciele". I nie znam nikogo, kto by...

Ulubione gry karciane mojego 5-latka

Mam to szczęście, że mój przedszkolak bardzo lubi grać w gry. I to nie...

Nastolatki. Kiedy pozwolić? Kiedy zabronić?

Tytuł tego wpisu to jednocześnie tytuł książki Roberta J.MacKenzie, którą uważam za jedną z...

Inne w tej kategorii

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj