Któregoś dnia trochę przypadkiem trafiliśmy do nowej, krakowskiej „bawialni”. Małe Miasto Wielka Wyobraźnia to interaktywna sala zabaw, która mieści się przy ul. Wileńskiej 4 (okolice Uniwersytetu Rolniczego), niedaleko szkoły Poli. Któregoś dnia po odwiezieniu córki na zbiórkę harcerską mieliśmy z Tobkiem „wolne” 2 godziny. Bawialnia, do której z reguły chodzimy, a o której już pisałam była akurat zamknięta. Przypomniałam sobie wtedy, że mąż wspominał mi, że niedaleko szkoły widział nowe miejsce „przyjazne dzieciom”. Postanowiliśmy więc sprawdzić, co tam jest ciekawego.
Informacje praktyczne
Małe Miasto Wielka Wyobraźnia jest otwarte od poniedziałku do piątku od godz. 11 do 20. W soboty od 10 do 20, w niedzielę właściciele odpoczywają 🙂 My trafiliśmy tam w środku tygodnia w okolicach godziny 17. Oprócz nas było jeszcze 2 dzieci, tak że tłoku nie było. Lokal nie jest duży, składa się z części do zabawy i niewielkiej przestrzeni ze stolikami, gdzie można usiąść i wypić kawę. Jeśli chodzi o napoje i jedzenie, to oferta w lokalu nie jest duża. Napić można się kawy, herbaty, wody lub soków butelkowanych. Jedzenie można sobie przynieść we własnym zakresie (w razie czego blisko jest sklep spożywczy) lub kupić na miejscu drobne przekąski typu tubki z owocami lub herbatniki.
Godzina zabawy w tygodniu (poniedziałek – czwartek) kosztuje 18 zł, 2 godziny 28 zł. Od piątku do soboty ceny idą w górę – godzina zabawy to koszt 20 zł, 2 godziny – 30 zł. Zresztą aktualny cennik jest podany na stronie. Dla stałych bywalców przewidziano karty stałego klienta. W lokalu jest mini szatnia – można zostawić swoje rzeczy (w tym torebkę) w szafkach zamykanych na klucz, co uważam za super rozwiązanie. Zawsze mam lekkiego stresa, gdy w bawialni zostawiam torebkę z portfelem i dokumentami przy stoliku, a idę z Tobkiem „bawić się”. On niestety nie jest z tych dzieci, które pójdą bawić się same. Tobek musi mieć mamusię nawet nie tyle co w zasięgu wzroku, ile „bardzo blisko”. Co oczywiście jest bardzo miłe itp itd, ale bywa też mega męczące.. No, ale ja nie o tym dziś.
Część, na której mogą bawić się dzieci to tak naprawdę małe miasteczko z punktami usługowymi, jakie znajdziemy w każdym „normalnym” mieście. Jest tu fryzjer, sklep spożywczy, mechanik, straż pożarna, szpital, weterynarz, policja, poczta i teatr. Po miasteczku dzieci mogą poruszać się na piechotę lub „kierując” jednym z trzech dostępnych pojazdów. Dwa z nich to auta „odpychacze”, a jeden „jedzie”, gdy dziecko „pedałuje”.
Fajnym pomysłem jest też umieszczenie w szpitalu schematu budowy człowieka oraz języka. Język oraz zęby można wykorzystać do tego, aby pokazać dziecku jak prawidłowo je myć.
W sali mogą bawić się dzieci w wieku od roku do około 6, 7 lat. Starsze dzieci mogą już czuć się znudzone..
Duży plus daję za „dziecięcą toaletę” z niziutką umywalką i małym sedesem. To niby taka oczywista rzecz w lokalach typu „bawialnia”, ale niestety nie wszędzie się tego uświadczy.
Czym bawił się mój 3-latek?
Mój zbój praktycznie większość czasu spędził gasząc pożar 😉 W świetnie przygotowanej remizie można wejść do kabiny wozu strażackiego, włączyć sygnalizację świetlną lub dźwiękową i „pojechać na akcję”. Tobek ubrany w kamizelkę strażaka, hełm i z „psikawką” w ręce mógłby z remizy w sumie nie wychodzić, tak mu się tam podobało.
Drugie miejsce na jego liście „naj” zajmowało jeżdżenie autem „po ulicy” i ustawianie sobie sygnalizacji świetlnej. Przy drodze stoją 2 sygnalizatory. Gdy włączymy guzik na górze, światło zmienia się z zielonego na pomarańczowe, a potem na czerwone. I tak można sobie sterować ruchem na ulicy. Atrakcją było też tankowanie auta! Masz dystrybutor do tankowania w domu? Bo my nie 🙂
O dziwo, choć mój syn lubi samochody – warsztat samochodowy, w którym było mnóstwo narzędzi i pół samochodu z otwartą maską – zupełnie go nie zainteresowały. Podobnie jak salon fryzjerski, czy weterynarz. Chwilę spędziliśmy w szpitalu, gdzie Tobek mnie zbadał, zbadał też pluszowego pieska i przykleił mu plasterek. Ja okazałam się być zdrowa, choć moje lewe ucho według Doktora Tobiasza było chore. Piesek miał wysoką temperaturę i musiał iść spać.
Chwilę też spędziliśmy w „domu”. Dostałam kawę, lemoniadę z kostką lodu i pizzę. Tobek jak przystało na prawdziwego gospodarza – pozamiatał i nastawił pranie. Chyba będzie z niego dobry materiał na męża 🙂
Zabawa w odgrywanie ról
Małe Miasto Wielka Wyobraźnia daje dzieciom możliwość odgrywania różnych ról i udostępnia sporo akcesoriów do tych zabaw. Tobek ma w domu warzywa, pizzę i sklep warzywny i często bawimy się tymi zabawkami. Ale jednak tu – pizza jest inna, a produktów „do kupienia” w sklepiku jest dużo więcej niż w domu! Tu można być co chwilę kimś innym – mechanikiem, lekarzem, policjantem.. No i oczywiście strażakiem! A z tym w domu byłby mały problem 🙂
Co dziecku daje zabawa w odgrywanie ról?
Zabawa w odgrywanie ról rozwija u dzieci umiejętności społeczne oraz te, związane z codziennym funkcjonowaniem. Dziecko rozwija w sobie poczucie empatii, odkrywa potrzeby innych i uczy się współpracy. Taka zabawa rozwija też kreatywność i wyobraźnię. W końcu „reżyserem zabawy” jest (a przynajmniej powinno być) tu dziecko. Rodzic jeśli uczestniczy w zabawie, to jako chory pacjent, klient spożywczaka albo właściciel zepsutego auta 🙂
Zabawę w odgrywanie ról można też wykorzystać w zależności od sytuacji np. aby przygotować dziecko do pierwszej wizyty u dentysty albo w teatrze. Rodzic może odegrać scenkę używając do tego zabawek i w ten sposób „opowiedzieć” dziecku jak takie wizyty przebiegają.
Na koniec podrzucam adres:
Małe Miasto Wielka Wyobraźnia, ul. Wileńska 4, Kraków. Skręcając z al. 29 listopada w Wileńską od razu patrzcie na lewą stronę. Sala zabaw mieści się na parterze pierwszego bloku mieszkalnego.
Oj tak